wtorek, 10 lipca 2012

"Rwetes w ogrodzie" Sven Nordqvist


S. Nordqvist. Tego Pana już znacie ;) I muszę przyznać, że byłam przekonana, iż nie będzie w stanie mnie już zaskoczyć. "Gdzie jest moja siostra?" zrobiła na mnie piorunujące wrażenie i nie sądziłam, że można to przebić. A można! Czym?! Przede wszystkim serią książeczek, którymi cieszyć można się zdecydowanie dłużej, w podobnym tonie i z tymi cudownymi obrazami ozdobionymi licznymi scenkami na ogół oderwanymi od rzeczywistości, ale dodającymi uroku i pozwalającymi się trochę pośmiać. "Rwetes..." zdumiewa wylewającym się wręcz z niej dość lekkim podejściem do życia, problemów dnia codziennego i zdecydowanie humorem bijącym z każdej przygody, jaka przydarza się naszej dwójce bohaterów.


To jedna z książeczek należących do serii o Pettsonie i jego towarzyszu doli i niedoli kocie znanym jako Findus. Pettson jak na staruszka przystało i ryby łowi i ogródek opieli, kur dopilnuje i kota wielu rzeczy nauczy. No właśnie, kot. Wierny kompan, przyjaciel o zdecydowanie odmiennym spojrzeniu na różne sprawy, a i jego sprytne oko widzi  więcej niż możemy przypuszczać ;) Taki kocur to skarb!

Proszę zwrócić uwagę na stworki w prawym dolnym rogu, obserwujące całe to zamieszanie. Takie widowisko zdarza się niezwykle rzadko i warto za nie zapłacić ;) Niby taki drobny dodatek do ilustracji, a jak raduje i dopełnia całości nordqvistowskich obrazów.

Gdy nadchodzi wiosna staruszek, jak co roku zresztą, zaczyna porządkować warzywniak. W końcu tyle jest pracy, trzeba przekopać, zgrabić, posadzić warzywa, podlewać, no i pielić oczywiście. Jak się okazuje to nie są jedyne czynności, jakie należy wykonać. Pettson musi dopilnować także, aby nikt i nic nie zakłóciło wzrostu zasadzonych roślinek. I kot Findus mu w tym pomoże, a jakże, jego w tym głowa i interes niezły. Bo wyobraźcie sobie kot doszedł do wniosku, że skoro marchew i ziemniaki w ziemi urosną, to i klopsiki się rozmnożą... No cóż... Nigdy nie próbowałam szczerze mówiąc, znaczy pisząc ;) Może ktoś?


Na co należy zwracać nadmierną uwagę uprawiając własne poletko? Na kury, racja. A te... Te są wyjątkowe. Wszędobylska i strasznie wścibska to rasa. Bo tam, gdzie się kopie, są robaki, a gdzie są robaki tam zabraknąć kur nie może! Zatem wykorzystując moment nieuwagi, wpadają, wyjadają, depczą, niszczą i nie zwracają na nikogo ani na nic uwagi. Tylko dzięki sprytnemu Findusowi udaje się okiełznać tą gawiedź i pozamykać "szkodniki". Jak się okazuje nie tylko kury lubią psocić, bo i prosię sąsiada wpadnie coś przekąsić i krowy jakieś mimochodem zajrzą. A po takiej wizycie dopiero jest roboty...

Podziwiam ten system wczesnego ostrzegania! No bezbłędny jest!!! O ile ktoś nie przyśnie... ;)

Zatem, jeśli macie własny ogródek, a w nim mnóstwo nasionek i roślinek, Kochani zadbajcie najpierw o dobre ogrodzenie ;) Jak sobie w końcu poradził Pettson i jego cudaczny, aczkolwiek niezwykle inteligentny i pocieszny kot Fidnus (no nic na to nie poradzę, że mam do niego słabość) z najazdami zwierzaków wszelkiej maści? A to słodka tajemnica. 
Zapraszam do lektury. I to nie tylko dla tych zabawnych, bajecznie kolorowych ilustracji, drobnych szczegółów całkowicie rozbrajających powagę sytuacji, ale i dla treści. To sympatyczna książka o przyjaźni między człowiekiem i kotem, porozumieniu bez słów, wzajemnych relacjach oraz prostych rozwiązaniach skomplikowanych sytuacji. Polecamy zgodnie całą serię o kocie i staruszku Pettsonie: ja i córa! 


 
"Rwetes w ogrodzie"
Tekst i iliustracje: Sven Nordqvist
Prezłożyła: Barbara Hołderna 
Wyd. Media Rodzina
Poznań 2007


4 komentarze:

  1. Wspaniałe recenzje i wspaniały blog :)zapraszam tez do siebie http://ksiazkaaurelii.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. nie znałam! poznałam! dzięki! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mamy jeszcze pare niespodziewajek w zanadrzu ;)))

    OdpowiedzUsuń
  4. W książkach fantastyczne jest to, że każda jest inna:D

    OdpowiedzUsuń