sobota, 23 sierpnia 2014

"Pora na potwora"



 Dziś coś, co zanim zrecenzowałam zdążyłam parę razy polecić. Ze spokojnym sumieniem. Kolejna perełka wywodząca się spod ręki Państwa Mizielińskich (czyżby mieli monopol na cudownie wydane, niezwykle mądrze skomponowane pozycje dla najmłodszych? Przecież ich książki to majstersztyk, cokolwiek się pojawia ;) ) Żeby nie było, że bez sensu słodzę... "Mapy" znamy, biją inne książki na głowę, wiadomo.  "D.O.M.E.K." znamy i kochamy, choć Tu Pan Daniel brylował, "S.Z.T.U.K.A." zachwycała ich obrazami, a "Co z Ciebie wyrośnie" ponownie całością. Nie można im odmówić talentu i tego wyczucia, które rzadko można spotkać w przypadku każdorazowego zaprezentowania nowego utworu.

 "Pora na potwora" to kolejna wspaniale ogarnięta pozycja ze świetnym wyczuciem dziecięcej fantazji, która oczaruje niejednego dorosłego pomysłem. Książka w formie gry, z elementami dobrze znanej zabawy w układanie pierwszych słów zachęci niejedno oporne dziecię do zabawy literkami. Bo któż nie chciałby stworzyć własnego potwora?! Nadać mu nazwy, czy imienia?! sprawić, by się zmieniał w zupełnie inną przerażającą postać rodem ze wspaniałej baśni, czy niezbyt przyjemnego horroru?! Oj, dzieciaki do tego pierwsze są!



Każda karta podzielona na trzy części po jednej stronie (zawsze na górze) literki, po drugiej elementy zwierzakowej układanki. Wszystko w twardej tekturze rozsądnych gabarytowo rozmiarów, zatem nawet najmniejsze łapki spokojnie dadzą radę przekładać.

 Możliwości jest naprawdę sporo, bo autorzy zaprojektowali aż 729 różnych stworków, kto nie wierzy niechaj biegusiem sprawdza! A i odszukać się da tutaj nazwy prawdziwych owadów, zwierzaków i jakieś ufo da się znaleźć. Niby jedna w prostej formie wydana książeczka (to łagodne powiedziane), a tyle interaktywnej zabawy! Przekładane, układanie, komponowanie! Nawet najmłodsza radochę ma, kiedy starszej może to i owo poprzekładać, a ostatnio nawet sama sięgnęła i zaczęła składać swoje potworzaki. 




Starsze dzieci mogą mieć niezły ubaw, próbując odczytać, to co im wyszło, a i dorośli nieraz parskną śmiechem, gdy zobaczą "RYŻ" przy śmiesznym zwierzaku, "KĘS" przy innym, czy napis "RIP" i "KIT" przy kolejnym. Oczywiście trafiają się i takie ewenementy bez głowy, raz czy dwa pojawi się i dwugłowy potwór, ale dzieciom i takie niestraszne. Odnoszę wrażenie, że wręcz przeciwnie, bo Starsza radochę miała przednią! ;) 

Raz tylko smuteczek nas ogarnął, gdy nad sympatycznym zwierzakiem zagościł napis "RIP", bo zapewne biedaczysko już dawno wyginęło. Ale nie ma to tamto, zabawa jest przednia przy tworzeniu nietuzinkowych zwierzaków, a i nauka literek idzie z tym jak najbardziej w parze. Wersja dla starszaków oczywiście może iść także w drugą stronę. Układa się odpowiednie słowo i dopiero spogląda na obrazek. Pasuje? Pasuje i dalej następne!



 Polecić mogę dla dziecka w każdym wieku, bo i nasza młodsza zacieszała chwytając w łapki i kartkując potworzaki, jak i starsza od razu wiedziała co i jak z tymi literkami robić należy, aby za chwilę odkryć, że możliwości zabawy ma zdecydowanie więcej niż jej się wydawało. Od 0+ ze względu na wyraziste czarno-białe postacie na różnokolorowym tle (wielki plus za zaokrąglone randy - nie porani sobie niemowlaczek dziąseł, gdy przyjdzie mu spróbować tego dzieła organoleptycznie, a raczej dopaszczowo), aż po starszaki i szkolne dzieciaki śmigające już dość świadomie po alfabecie i uczące się składać literki. 
A i znany jest mi przypadek, kiedy nawet dorosły chwycił za lekturę i zaczął w skupieniu komponować własne nazwy zwierzaków, rozbawiając współtowarzyszy (i tu Cię Mężu najmocniej przepraszam - jemu też się bardzo spodobało!). Spokojnie i do + 100 doliczymy. 

Rewelacyjnie wydana, kolorowa, z humorem, świetnymi ilustracjami i znakomitym  zapleczem w postaci najdoskonalszej pary polskich ilustratorów i twórców dziecięcych książeczek. 
Jak dla nas na 6 z +!



Spódniczka: Grain de Chic
Old Edition
Bluzeczka: Newbie Kappahl



"Pora na potwora" 
Pomysł i wykonanie: Aleksandra i Daniel Mizielińscy
Wyd. Dwie Siostry 
Warszawa 2013 r.




2 komentarze:

  1. Przekonalas mnie:) Zapisuje na liste i szukam przy nastepnej wizycie w PL:) Przy okazji wspomne ze Mapy kupilam nieco sceptyczna, ale nie dlatego ze ksiazka mi sie nie podobala, o nie! Po prostu wydawalo mi sie ze trzylatka sie nia nie zainteresuje. Kupilam jednak z mysla ze bedzie "na za pare lat";) Dzis czesto usmiecham sie na sama mysl, kiedy pytajac przed snem o ksiazke, ona przynosi wlasnie Mapy:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rewelacja! Chyba będę musiała zakupić Mojej Nelce. Ona uwielbia zwierzaczki ;)))

    OdpowiedzUsuń