Obiecałam, więc jest, kolejna odsłona wigilijnych opowieści. No prawie... :)))
Miało być jeszcze dziś, a dla mnie wciąż jest dziś. I co, że po 1... ;)
W tym całym świątecznym zamieszaniu staram się być sumienna, czasem jednak nie wychodzi, a czasem aż kipię od pomysłów. Zapraszam "dziś" na występ pewnego misia, który nie zamierzał absolutnie raczyć nas swoim śpiewem. Tak po prostu wyszło... ;) Jak większość rzeczy.
Ale... Ale... Zacznijmy od początku. Jak wiecie niedźwiedzie zapadają w zimowy sen, zatem jak to zimą o niedźwiedziach rozprawiać mamy?! A już tłumaczę. Zasnęły wszystkie, ale to wszystkie niedźwiedzie w okolicy, ale nie jeden... Ten jeden, jedyny, malutki niedźwiadek. Wyobraźcie sobie, że wyruszył on na poszukiwanie niezmiernie spóźnionej pszczoły, co to nie zauważyła, że jesień minęła i zima coraz bliżej. Spokoju mu nie to dawało, z pewnością by nie zasnął, bo "gdzie pszczoła, tam i miód". I tak to się zaczęło ;) Miś za pszczołą, tato misia za synem (gdy się oczywiście zorientował, iż rzeczonego nie ma w jaskini, zatem miś miał jakieś tam czasowe fory) po kamieniach nad stawem, nurem w las aż do samiuteńkiego miasta tak gnali i w teatr, przez korytarze, pokoje aż... Aż tata niedźwiedź dostał od losu swoje pięć minut ;) Ach, co to był za występ! Wszyscy byli wniebowzięci! Albo coś podobnego... ;)
Prześwietna, z gracją uchwycona, ciepła, mimo toczącej się prędko fabuły i poczucia zagrożenia oraz dość kłopotliwych pomysłów niesfornego niedźwiadka, historyjka, rewelacyjnie przedstawiona i to przez samego B. Chuda. Zdecydowanie "Misiowa piosenka" jest dowodem wszechstronności tegoż autora. Już nie tylko tworzy śliczne, niezwykle urokliwe ilustracje to jeszcze przecudnie opowiada historie, tworząc odpowiednią atmosferę, organizując akcję i cudownie wręcz ją wieńczy. Niby zwykła książka, a wyjść z podziwu nie mogę. Nad tekstem, pomysłem i tymi ilustracjami!
No bo wyobraźcie sobie coś na kształt "Mamoko", ale z ilustracjami, które kochacie i które non stop siedzą Wam w głowie. Nirwana za każdym odwróceniem strony!!! I nawet jakbym zdjęcie każdej strony tworzyła na milion sposobów to i tak nie udało by mi się zaprezentować piękna ilustracji i doskonałego kunsztu autora. Mogłabym zamieścić tutaj je wszystkie, bo tak trudno się zdecydować, które lepsze i dosadniej przedstawiające rzeczywistość... Ale to nie byłoby już to samo, prawda?!
Pewna doza tajemnicy musi zostać zachowana. A jak wyszło, oceńcie sami.
Pewna doza tajemnicy musi zostać zachowana. A jak wyszło, oceńcie sami.
I szczerze ubóstwiam, nie ma w tym ani cienia ułudy, czy zakłamania, każdą rzecz w tej książce, dużego misia w szalu i kapeluszu, pękatą pszczołę i goniącego za nią niedźwiadka, umiłowane dziki z Binty hasające po lesie. No dosłownie wszystko! Nawet myśliwych, uciekających przed niedźwiedziem na drzewo. I te sztywniejsze kartki, ich zapach, twardą oprawę całkowicie matową, jak i całe wnętrze. I przezabawną historyjkę, stosunek taty niedźwiedzia do swojego synka, reakcję publiczności na widok niecodziennych gości i performance'u starszego z rodu. Dla mnie bomba! Zachwycam się jak i kiedy mogę, i nadrabiam, gdy tylko starsza z rąk wypuści albo "zacieszamy" się obie jednocześnie. Oczywiście młodsza zachwycona postawą małego niedźwiadka, jak podziwiam stalowe nerwy jego taty i zastanawiam się jak to możliwe, że ani w trakcie gonitwy ani po jej zakończeniu, nawet nie skarcił młodego. W tej przedświątecznej gorączce z pewnością nie jednej osobie by się taki zestaw cierpliwości przydał ;)))
Także polecamy, bo sami uwielbiamy i miłego czytania życzymy!
A my powracamy do przygotowań, bo to już za momencik, już za chwileczkę... :D
A my powracamy do przygotowań, bo to już za momencik, już za chwileczkę... :D
"Misiowa piosenka"
Tekst i ilustracje: Benjamin Chaud
Wyd. Dwie Siostry
Wydanie pierwsze
Warszawa 2013 r.
Uwielbiamy tę książkę, bo jakże nie uwielbiać kiedy Benjamin Chaud tworzy!:))
OdpowiedzUsuńMiłych przygotowań świątecznych:))
Mamy wielbimy :) Szukamy po kartkach małym paluszkiem niedzwiadka;)
OdpowiedzUsuń