piątek, 31 stycznia 2014

Sooo... ---> We're back!



Ostatni dzień stycznia. Minęło już wystarczająco dużo czasu...
Ale każdy czasem potrzebuje odpoczynku. Od wszystkiego. 
Takiego porzucenia dotychczasowych zajęć, intuicyjnego wyszukiwania innych w celach rozładowania skumulowanych emocji. 
Odskoczni od codzienności i chwili na przemyślenie dalszych strategii. 



Długo zastanawiałam się, jak przeorganizować to miejsce i czy w ogóle jest sens coś jeszcze pisać, skoro wszyscy obecnie są tak wszechstronni i niesamowicie z literaturą dziecięcą obeznani, w tym też z rodzicielskimi fantami. Muszę przyznać, że pojawiały się wątpliwości. 
A jakże! Kto ich nie ma. W końcu jest tyle stron poszczególnych wydawnictw, im pokrewnych, gdzie  można teraz sprawdzić, co jest na czasie, co czytać dzieciom należy... Ale... 

Ale właściwie brak tam jednej rzeczy... 
Rzetelnej recenzji, dokładnego odzwierciedlenia, informacji od osób na bieżąco przerabiających utwór/utwory, czy wyników zwykłego dzieciowego testu na danej lekturze ( i otóż właśnie, nada się to TO dla małolata, czy nie nada). 
Brak tej podstawowej notki: Warto?! 

Po tym czasie, który spędziłam nomen omen wcale nie na obijaniu się od ścian, stwierdzam jednoznacznie: WARTO! 


Warto prowadzić dalej bloga. 
Warto strugać dyrdymały  i mądrości składać. 
Warto dawać dowód na to, że książki okołodzieciowe, owszem może i są obecnie świetne, ale nie wszystkie (i tu paradoks!) wydawane są dla dzieci (choć może i czasem z myślą o nich, ale głównie na uciechę rodziców, przyznajmy szczerze). 

Do tej pory opisywane tu były wyłącznie pozycje GODNE UWAGI, ale natrafiałyśmy czasem i na kukułcze jaja, jak i na prawdziwe zbuki... :))) Czasem się trafi, sami rozumiecie, a czasem z premedytacją są nam wszem i wobec wciskane. 
Otóż, idąc za faktem, iż blog ten w całej krasie jest wyłącznie moją własnością (no prawie, ale już niedługo Bloggerze ;)))) mogę przedstawiać książkową rzeczywistość jak mi się żywnie podoba. Nie ograniczają mnie reklamodawcy, żadna bliższa czy dalsza współpraca, nic i absolutnie nikt, kto kazałby mi myśleć, czy gorzej, postępować tak jak by sobie tego życzył. 

Wolność słowa Kochani, a Wy dowiecie się całej prawdy o literaturze dla najmłodszych. Nie tylko tej pięknie wydanej i wszędzie zachwalanej. I nie nie mam na myśli jakichś historyjek rodem z Biedronki, ale książki wydawane przez poważne i szanowane Wydawnictwa, które wszyscy obdarowani potomstwem tak ostatnio umiłowali. Często słowa zachwytu na blogach mijają się z prawdą niemal o całe lata świetlne i to, co na jednym blogu jest zachwalane, na innych nie przyjmuje się z aż tak wielkim zachwytem, a na kolejnych jest całkowicie pomijane, rzecz jasna nie bez powodu. 
A my... 
My co nieco o tym opowiemy ;)


Zatem kończymy rozpoczęty cykl i przechodzimy do kolejnego rozdziału w historii tego bloga. 
Pozycji nazbierało się troszkę, bo jak wiecie z nałogiem walczyć nie można i nawet gdy się odpoczywa to wirtualny koszyk dziwnym trafem ciągle się zapełnia, a umiłowany już kurier do drzwi wciąż puka ;)))

A i myślę, że książek dla rodziców pojawi się tu teraz znacznie więcej ;D W końcu to Wy zaglądacie tutaj w poszukiwaniu inspiracji, damy więc Wam chwilkę wytchnienia i wspomożemy w chwilach zwątpienia. Trzymajcie się i do przeczytania już niedługo!


6 komentarzy:

  1. Super-duper! Coś ciekawego, coś odważnego, coś innego :)
    Nie mogę się doczekać :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny pomysł. Mam nawet jedną taką blogową perełkę, dawno miałam napisać o niej, że nie, nie, wyjątkowo mi się nie podoba... ale jakoś tak zeszło, w sumie to nawet zapomniałam :) Czekam więc na więcej! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawam cóż to takiego? I czy u nas też niewypał?! ;)))

      Usuń
  3. A ja mam wyzwanie na ten nowy początek- godna uwagi książka z dinozaurem w roli głównej. Lub o dinoaurach. Z iloscia tekstu nie wiekszą niż w Yeti Chaud i Susso. Podejmiesz? :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A pewnie! Czemu nie?! Poszukam czegoś stosownego ;)))

      Usuń