Wrzesień
pod znakiem Dwóch Sióstr czas zacząć!
Od tej
pory aż do końca września pojawiać się będą przeróżniaste
recenzje tegoż wydawnictwa, czasem bardziej znane, a o których nie
wspomnieć grzechem by było, czasem perełeczki, które na światło
dnia codziennego wyjść powinny. Co, kiedy, ile - możecie tylko
zgadywać!
A w
dzisiejszym temacie - WYDRA.
Jaka
wydra? Na co ona komu wydra? I jakim cudem w takiej ogromnej
rezydencji znaleźć tak małe stworzonko? I czemuż to, ach czemuż
należy się aż tak spieszyć, znudzi jej się chowanie to sama
przyjdzie... Aj! Błąd w założeniu. Wydra dzika, uparta,
niczym kot sama znaczy swoje ścieżki i rzadko kiedy łączy je z
ludzkimi. A jednak ta połączyła i nawet serce króla zdobyła. I
to kogo! Jana III Sobieskiego.
Znieść chrapania
nie mogła, więc się wyniosła (króla o wybaczenie prosić
powinnam, że mu tu czarny PR smaruję, ale cóż tam) i szukaj
wiatru w polu, igły w stogu i wydry w pałacu. I do tego ulubienica
zniknęła w imieniny króla, gdy goście zjechać się mieli, a król
niepocieszony i zadumany siedzi. No to rusz, dzieciaczki do oględzin
zagonić, a niech szukają, zabawę przy tym mając przewspaniałą.
Mądra, świetnie
skonstruowana, przezabawna, intrygująca i pouczająca gra książkowa.
I mogłabym tak dalej wymieniać bez końca. Naprawdę świetnie to
ktoś wykombinował i nie trzeba było do tego Tulleta. Wystarczyła
Pani Dorota i para niezwykle zdolnych ilustratorów, by powstało
cudo, którym długo się zachwycałyśmy ;) I to nie żaden bajer,
zerknijcie:
Zabawcie się w
detektywów i wraz z Minionkiem, Murmurkiem, Fanfanikiem i Pupusieńką
(przezwiska królewskich potomków - wbrew pozorom Fanfanik był
najstarszy ;P) poszukajcie królewskiej maskotki. A szukać przyjdzie
Wam w rezydencji, gospodarstwie bądź w ogrodzie lub we wszystkich
tych miejscach jednocześnie, jeśli się uprzecie. Sami macie
możliwość wyboru z kim się dziś bawicie w detektywów i gdzie
rozpoczniecie swoje poszukiwania. Odnalezienie wydry to doskonały
pretekst na zajrzenie we wszystkie kąty rezydencji króla, w które
do tej pory zaglądać nie wypadało bądź okazji nie było. Zabawy
i radochy po same łokcie (tak, wiem, że pachy, ale w kontekście mi
nie leży). Serio naganiać się trzeba nieźle, bo zwinna ona
niebywale. Z każdą z tych osób znaleźć wydrę można w jeden
sposób (no chyba że się mylę, to wyprowadźcie mnie z błędu :D)
i tak długo będziemy odsyłani aż natrafimy na uciekinierkę,
zatem zawodu dziecku nie sprawimy. Szczęśliwa zguba wróci w końcu
do właściciela, a dziecię zazna smaku zwycięstwa, bo przecież
wydra została odnaleziona. A gdzie, nie zdradzę. Sami poszukacie :)
A jeśli tylko się
zgubicie w tym wielkim pałacu, zerknijcie na wyklejkę (wewnętrzna
strona okładki i karta zaraz za/przed nią; patrz --> 2. i 11.
fotografia), a szybko odnajdziecie miejsce, w którym obecnie
jesteście. Kolejny wartościowy dodatek.
Oprócz znakomitego i
wciągającego tekstu, pełnego łamigłówek, zachęty do
podejmowania decyzji, trafnych bądź trefnych wyborów, ale i
rozwiązań oraz tłumaczeń, mamy także objaśnienia do
niego. Krótkie, napisane odpowiednio mniejszą czcionką, a wnoszące
w tekst nowe, często niezbędne do zrozumienia całości informacje,
ale nie zakłócające głównej treści. I to z nich tak szczerze
wyłapuje się najwięcej historycznych ciekawostek, dotyczących
króla, jego rodziny, dworu, czy samego pałacu. Dowiecie się m. in.
czym był Gabinet Holenderski, co to jest fraucymer, jakie mamy
rodzaje koni i dlaczego służba musiała niekiedy wkładać liberie
(a cóż to są liberie?! - tak, to też). Zapamiętacie także kim
był kuchmistrz i jakie miał zadania, czym zajmowała się
ochmistrzyni oraz kim był hetman wielki koronny.
Interesujące
rozwiązanie i dzieci z tego wyciągają ważne wskazówki, zdobywają
wiadomości, którymi mogą zaskoczyć panie w przedszkolu czy
nauczycieli w szkole. Co jedli, w co się ubierali, jak mówili
dworzanie, służba, czy sam król i jego najbliższe otoczenie.
Informacji całe multum i potrzeba naprawdę wielu poszukiwań, by
wszystko spamiętać.
Warto również być
świadomym, iż pozycja ta powstała we współpracy z Muzeum Pałacu
w Wilanowie, zatem wszystko jest zgodne z zarysem historycznym,
dokumentami i pamiątkami, które możecie tam obejrzeć. Ktoś się
wybiera? :)
A te ilustracje to my
uwielbiamy!!! Po trzykroć! Państwo Mizielińscy znają się
doskonale na tej sztuce (tak, tak, to Ci od "Map")
jak mało kto i cieszą nas swoimi arcydziełami nie po raz pierwszy
i na pewno nie ostatni. "Mamoko" to nasz pierwsza
książka, od niej wszystko się zaczęło, od niej rozpoczęły się
rozmowy, działania, w końcu ruszył blog. Sentyment mamy do tej
kreski i aż łza się w oku kręci, żadnej pozycji tychże
ilustratorów nie odpuścimy.
Faktury,
desenie, tła obrazów, zdobienia mebli, kolory idealnie zgrane,
drobne dodatki w formie marchewek, ciastek, czy kwiatów w ogrodzie i
ten gdzie niegdzie ukazujący się ogon wydry. I ta tapeta w sypialni
króla, i draperie przy łożu, a oprawa obrazów, krzeseł,
ornamenty na komodach, szafach, czy drzwiach, sama zastawa
stołowa... Całość stworzona prostą, acz jak bardzo doświadczoną
kreską. Dorzuciwszy jeszcze po
dziecięcemu
przedstawione sympatyczne twarze bohaterów i ich przezabawne wyrazy
zyskujemy książkę, o której zapomnieć się nie da. Nas cieszy
już dość długo. Przerabiana w te i nazad setki, czy nawet tysiące
razy, za każdym razem odkrywała swoje tajemnice. Uwierzcie na słowo
lub nie, ale za pierwszym razem nie znajdziecie wydry we wszystkich
miejscach. Za dużo skakania ze strony na stronę, za dużo odsyłania
do zbyt ciekawych miejsc, a przecież każdy kąt należy dokładnie
obejrzeć; emocji i śmiechu aż brzuchy bolą. Na dłuższą metę
nie da się tego wytrzymać i dlatego uwielbiamy tę pozycję. Aż
chce się do niej wracać raz za razem. Ogromny plus za ten pomysł i
buźka dla wydawnictwa za jej wydanie.
A teraz
razem piękne dzię-ku-je-my!
Jeżeli
jest coś, co przeoczyliśmy, dajcie znać w komentarzu ;)
To jest
jedna z tych książek, gdzie można się wśród drobiazgów zgubić,
zanim się kogoś znajdzie ;D
Jest
jeszcze pewne bardzo fajne miejsce, do którego czasem zaglądam i
oko na zdjęciach zawieszam. Zapraszam do Państwa Mizielińskich, z
pewnością się odnajdziecie, a i rozumek nieco ku Waszej uciesze
zyska, w końcu poznanie ich twórczość i to nie tylko tą
papierową:
"Gdzie
jest wydra, czyli śledztwo w Wilanowie"
Tekst:
Dorota Sidor
Opracowanie
graficzne: Aleksandra Mizielińska i Daniel Mizieliński
Wydawnictwo
Dwie Siostry
Warszawa
2012
Post iście zachęcający do zakupu tej pozycji :)
OdpowiedzUsuńzapowiada się wciągająco!
OdpowiedzUsuńfajnie, fajnie. Lubię takie książki:))
OdpowiedzUsuń