sobota, 21 września 2013

"Co z Ciebie wyrośnie?", czyli grecka tragedia w 62 odsłonach


Wieczory są nasze. Tylko nasze. Baby zamykają się w pokoju i nadrabiają pogaduchowe zaległości. A na dobranoc razem, czy też na zmianę czytamy pozycje dopasowane bardziej bądź mniej do wydarzeń dnia minionego. Obserwując Starszaka w akcji nie mogłam nie zacząć zastanawiać się jaka będzie jak dorośnie... Kim będzie? Każdy rodzic przecież nad tym dywaguje, a niektórzy nawet do czynów przechodzą i narzucają dziecku co sami chcieli, ale im się nie udało osiągnąć. A ja dumam dokąd zaprowadzi moją straszą upór, realizowanie swoich marzeń bez oglądania się za siebie i ten charakterek wymieszany z temperamentem w proporcjach grożących niekiedy poważnym wybuchem? A jakże na to wpłyną niecodziennie zainteresowania młodocianej i jej skłonność do podejmowania ryzyka? Bo na miejscu to ona na pewno nie wysiedzi. 



I tak mnie naszło na pozycję, która doskonale wpasuje się w zainteresowania dziecka 3 i więcej. A przynajmniej w takim przeświadczeniu jakiś czas żyłam. Znacie to?! Jedno, drugie, dziesięcznotysięczne pytanie: "Mamo, a kto to jest? A co robi? A gdzie pracuje?" Heh, no to nadeszła pomoc, bo i łatwo odpowiedzieć, że ten pan to listonosz, a ta pani to akuszerka. Ale kim jest antypodysta? Albo arborystka? Po co komu wyciskacz węży? Czy stenotypistka? Czym zajmuje się sekserka? Bądź prestidigitator? Serio nabijać się nie będę, jeśli nie wiecie ;) Nie można wiedzieć wszystkiego. Tylko że czasem warto ;) Bo i znajomych sami zaskoczyć możecie.



"Co z Ciebie wyrośnie?" to taka mała skarbnica wiedzy o najciekawszych, najzabawniejszych zawodach świata w dość awangardowej oprawie. I szczerze mówiąc/pisząc córa nie chwyciła zamysłu ilustratorów i odsuwała dość długo od siebie tą pozycję. Aż sama po nią sięgnęła, zdziwiona dlaczego tej jeszcze nie zna (ech, dzieci... :P)
 I nie ma co się jej dziwić. O ile zamysł stworzenia tak oryginalnego i pełnego niespodzianek katalogu jest naprawdę godny pochwały, o tyle te ilustracje nie są stworzone dla dzieci o słabych nerwach, czy też wrażliwych, empatycznych, niewydolnych krążeniowo. Są one ciut za mocne, a i wyrazistości przekazu odmówić im nie można. Wystarczy spojrzeć na egzorcystę, a raczej "osobę" obok, na testera kanap, czy zwykłych gier komputerowych. Pani od pogody też przypomina bardziej skrzyżowanie "Giny" Lollobrigidy z babcią Tiną niż skromną aczkolwiek wychuchaną pogodynkę z telewizji ;) Zdecydowanie nie pokazywać jej dzieciom! Ale za to czytać. Czytać, niech się uczą. A jak kiedyś same porwą do przeglądu to możecie być spokojni bądź też nie, ale te obrazy utkwią im w głowie na lata. I albo traumę wywołają albo będzie co wspominać. Swoją drogą też w mej pamięci siedzi parę takich psychodelicznych książkowych rysuneczków, a żaden nie wywołał większego zamętu. Czy też wywołał, ale ja nic o tym nie wiem, za to całe moje otoczenie i owszem :)


Dwóm Siostrom trzeba to przyznać. Wyzwań się nie boją, jadą po bandzie i nadmiernie lubują się w awangardzie, co im zdecydowanie na plus idzie, bo nie znam drugiego takiego wydawnictwa, które by miało tak niecodzienne, niekiedy straszne, niekiedy zabawnie wciągające pozycje, od których oczu nie można oderwać! Mają określony pomysł, plan, a i wykonawców całkiem niekiepskich. O Państwie na literę M. pisałam już i nie lubię się powtarzać, o tyle dodam i co nieco wyjaśnię, że tą pozycję napisali i opracowali sami. Od A do Z. Wsio! Rysunek, tekst, projekt, wszystko aż po rozbudowaną okładkę. I być może niektórym absolutnie nie odpowiada czcionka (no jest irytująca, ale jak do wszystkiego w tej książce i do tego można się przyzwyczaić), za to jest o czym mówić i co wspominać po zakończeniu czytania. Mi osobiście nie przeszkadzało to aż tak znacząco, za to za każdym razem doceniałam treść przekazu. Cudo! Prosto, zwięźle i bez banału, za to z humorem i pewną dozą przekraczania granic dobrego smaku. A i to może być korzystne, gdy wiemy jak ominąć, pośmiać się pod nosem, a dziecięciu zasunąć jakimś lżejszym synonimem ;) I my mamy radochę i Dzieć wie o co chodzi. Bądź tylko stara się nas zrozumieć.


Oficjalnie zatem przyznaję - fajny projekt, niezgorsza realizacja, wszyscy się cieszą, a dorośli szukają odpowiedników do niewygodnych polskich słów, jeżeli tylko takie mają życzenie. Tak od siebie dodam, jeśli nadal się wahacie, zajrzyjcie --> TU! 
Możecie dać się porwać lub pozwolić swoim dzieciom na odrobinę wyrafinowanego zawodowego szaleństwa (w ramach jakże modnego przyuczania do zawodu :P), poznać pewne tajniki księgi życzeń i zażaleń oraz dokładniej przyjrzeć się fikuśnym ilustracjom. Nie są to tylko i wyłącznie wynaturzone, karykaturalnie potraktowane obrazy, stanowią one swoistą sztukę i element charakterystyczny dla twórczości Państwa Mizielińskich. To logo, znak rozpoznawczy ;) W końcu z tego są znani. Z całkowicie odmiennego spojrzenia na świat, a nawet na strukturę ludzkich kości. W ich świecie wszystko jest inne, a ja lubię do ich świata dość często zaglądać, ta w ramach wyrównania szans i poczucia pewnej dozy wysublimowanej aczkolwiek niezbyt nadętej akcji. 

I prywata - nieźle to wykombinowane z tą stroną. Multimedialność, wyjście na przeciw oczekiwaniom młodszych dzieci, których coraz częściej zastać można przed monitorem, a jednak osobiście jeszcze tego córce nie pokazałam. No i git reklama! Bo i przekierowanie do sklepu ON-line jest :) Zatem nie tylko net, ale i po papier rada chwycić. 
Powodzenia w czytaniu życzę! I ja również radzę - lepiej dowiedzieć się kim jest Zdun, bo może się Wam to w życiu przydać :) 



"Co z Ciebie wyrośnie?" 
Tekst i ilustracje: Aleksandra i Daniel Mizielińscy
Wyd. Dwie Siostry
Wydanie pierwsze
Warszawa 2010.



1 komentarz:

  1. Kiedyś oglądałam te pozycję, ale zrezygnowałam z zakupu - jednak zbyt mało przejrzysta i zbyt awangardowa była dla mnie - treść owszem, ale grafika nie podobała mi się. Darzę wielkim szacunkiem i podziwem państwo M., ale akurat ta pozycja nie przypdała mi do gustu. Być może nie dorosłam ;-)

    OdpowiedzUsuń