Tak, tak... Znany i lubiany przez wszystkich Lapończyk z białą brodą, w krwistej czerwieni był i u nas! Zostawił dla każdego po paczuszce i pognał saniami dalej. Najfajniejszą zostawił oczywiście dla najmłodszych ;) Choć i ja z mężem z nieukrywanym rozrzewnieniem zaglądam do środka, wspominam i śmieję się, gdy rozpoznam ulubione bajki z dzieciństwa. Miodzio! Takie prezenty bardzo lubimy! ;))))
I już nie wiadomo kto bardziej się cieszył, w końcu w nas dorosłych ciągle jest coś z dziecka...
Córce jednak wyjątkowo "nasze wspomnieniowe pozycje" przypadły do gustu i uwielbia je przeglądać, w dzień czy w nocy. Oj, na noc to obowiązkowo! Niektóre opowiadania są już mocno faworyzowane ;)
Niezły gust ma ten Lapończyk jak widać :)
OdpowiedzUsuńAleż sentyment mam do tej serii...
OdpowiedzUsuńA jak Wam się podoba nowy format zbiorczy? Nie wyślizguje się z małych rączek?
OdpowiedzUsuńPasuje jak ulał ;) Nasza trzylatka nie ma z tym problemów, nawet ciężar nie przeszkadza, a troszkę sie go obawialam. No a my, dorośli przyzwyczajeni jesteśmy jednak do tych małych książeczek ;)
UsuńSkrzaty cały czas na mojej liście życzeń. W przyszłym roku muszę napisać do Mikołaja list;)
OdpowiedzUsuńTrzy pierwsze (od góry) i nasz Mikołaj przyniesie na Gwiazdkę młodszej córce i jeszcze "Misia Uszatka" Czesława Janczarskiego...
OdpowiedzUsuńA "Skrzatów" jestem bardzo ciekawa, już wcześniej o nich czytałam i wydają się wspaniałą lekturą.
Pozdrawiam:)
Ksiazki cudowne.Też myślę o zakupie Skrzatów :)
OdpowiedzUsuń