poniedziałek, 31 grudnia 2012

"Berek literek, czyli psoty od A do Z" Agnieszka Frączek



Są takie pozycje... Weźmiesz to TO do ręki i już wiesz, gdzie będzie stało, cieszyło oko, wpływało kojąco na ucho i raczyło opowieścią... Ja nie mogę, no nie potrafię przejść obojętnie obok wierszy Pani Agnieszki Frączek. Wciągają mnie i moją córę całkowicie i niezaprzeczalnie pozostawiają najprzyjemniejsze odczucia. I przerabiałyśmy już i Panią Strzałkowską i Panią Piątkowską...


Czaimy się nadal na dziecięcą poezję w wykonaniu Pani Doroty Gellner i choć przeglądałam po kilka razy wszystkie wydane książki opatrzone tym nazwiskiem to nijak przekonać się do żadnej nie mogę ;) Nie wiem czemu. Być może to platynowa edycja, być może to ten "Gryzmoł", czy "Krawcowe", nie wiem...
 Nic tam, dam sobie i dziecku jeszcze chwilę... Napisać jednak muszę, że sama poezja wydaje się być równie zaskakująca jak ta, którą już tak dobrze znamy. Czas jednak pokaże. A póki możemy raczymy się kolejnym frączkowskim wydaniem wierszyków z pogranicza łamania języka i takich wierszy, jakimi ja byłam częstowana w dzieciństwie. Wspominam to niezwykle mile!


Najzabawniejsze w tym i podobnych temu wydaniach jest moment, w którym bez żadnej językowej rozgrzewki próbujemy przeczytać choćby jeden wiersz bez żadnego potknięcia. Cóż to za sztuka?! A spróbujcie to się przekonacie! Niekiedy można się zdziwić, jakie śmieszne rzeczy wychodzą, gdy język się zaplata i staje kołkiem w buzi, a dziecko pada z radochy na dywan i zaśmiewa się w głos, że mama się gubi... No przerabiałam to wiem ;) Być może dlatego tak kochamy tą poezję i nie możemy się jej oprzeć. Nie dość, że przecudnie posplatane te wierszyki to i poskręcać języki potrafią ;) I wydawać by się mogło, że skoro to "któraś tam" z kolei pozycja Pani Frączek na półce to nic nowego i zadziwiającego nas spotkać nie może. A tu niespodzianka! "Berek literek" tak bardzo przypomina mi ukochane "abecadło", które z tej miłości kułam na blachę jako mała dziewczynka, właśnie ze względu na ten literkowy podział. I jak tylko zobaczyłam tą książkę, nazwisko autorki to od razu i bez wahania zgarnęłam ją do koszyka! Bo jak tu jej nie mieć?! No jak?! 


Jedne dłuższe inne krótsze, cieszą tak samo i naprawdę żal, że kiedyś się kończą. Zawsze wtedy siadamy we dwie, córa oczywiście na moich kolanach i oglądamy ilustracje. Wyjątkowe są na swój własny sposób i wierzcie, że żadne zdjęcie nie odda w pełni ich uroku. Jeśli nie znacie ani jednej z książek tej autorki, które do tej pory dane mi było opisać to zerknijcie w księgarni na półkę i przejrzycie na spokojnie, tak, aby uchwycić każdy detal. Zauważycie wówczas o czym była tu mowa. Niezwykle kolorowe akwarele położone na materiał o gruboziarnistej fakturze, pewna ręka i charakterystyczne rozmyte cienie. To wszystko jakby wyrwane z właściwego obrazu i umieszczone tutaj pod odpowiednim wierszem. No i to pozostawione miejsce na dziecięcą fantazję... 


I choćbym nie wiem jak się rozpływała nad ilustracjami Pani Iwony, nad samymi wierszami to i tak, jeśli komuś w oko i w serce nie wpadną to nie da się przekonać. I dobrze! Warto samemu dokonywać wyboru, nie polegać tylko i wyłącznie na zdaniu innych ;) My ukochaliśmy tą autorkę, a ktoś inny pokochał książki pani Gellner... Co kto lubi. Ze swojej strony powiem tylko, że osobiście uwielbiam mieć wybór i ślepo nikomu nie ufam. Po prostu muszę sama sprawdzić, jaka jest prawda i co nam bardziej podpasuje;)

Dokładnie tego Wam w Nowym Roku życzę: właściwych wyborów, zachwycających inspiracji, a także doskonałych przedsięwzięć!  A dziś... Dziś szampańskiej zabawy w doborowym towarzystwie ;D




"Berek literek, czyli psoty od A do Z" 
Tekst: Agnieszka Frączek
Ilustracje: Iwona Cała
Agencja Wydawnicza Jerzy Mostowski
Janki k. Warszawy 2007.


3 komentarze:

  1. Och, my też kochamy wiersze pani Frączek. Ilustracje pani Całej też bardzo, bardzo nam się podobają!
    I większość książek pani Frączek posiadamy na własność, bo też im się oprzeć nie potrafimy :-)
    I "Berek literek" mamy, a jakże, a najbardziej lubimy wiersz o Xymenie, ups o Ksymienie ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety w swym przerażeniu jakiś czas temu odkryłam, że Pani Frączek można nie kochać... I wyjść ze zdumienia nie potrafię ;) Że jak to tak można?! Ani trochę? Nic a nic??? No nie może być ;P

      Usuń
  2. o, literki i Frączek - na czasie i smakowicie :) Ewka właśnie odkrywa, że literki jakoś się nazywają i coraz częściej woła: - M jak TATA! :D

    OdpowiedzUsuń