Są takie pozycje... Weźmiesz to TO do ręki i już wiesz, gdzie będzie stało, cieszyło oko, wpływało kojąco na ucho i raczyło opowieścią... Ja nie mogę, no nie potrafię przejść obojętnie obok wierszy Pani Agnieszki Frączek. Wciągają mnie i moją córę całkowicie i niezaprzeczalnie pozostawiają najprzyjemniejsze odczucia. I przerabiałyśmy już i Panią Strzałkowską i Panią Piątkowską...
Czaimy się nadal na dziecięcą poezję w wykonaniu Pani Doroty Gellner i choć przeglądałam po kilka razy wszystkie wydane książki opatrzone tym nazwiskiem to nijak przekonać się do żadnej nie mogę ;) Nie wiem czemu. Być może to platynowa edycja, być może to ten "Gryzmoł", czy "Krawcowe", nie wiem...
Czaimy się nadal na dziecięcą poezję w wykonaniu Pani Doroty Gellner i choć przeglądałam po kilka razy wszystkie wydane książki opatrzone tym nazwiskiem to nijak przekonać się do żadnej nie mogę ;) Nie wiem czemu. Być może to platynowa edycja, być może to ten "Gryzmoł", czy "Krawcowe", nie wiem...
Nic tam, dam sobie i dziecku jeszcze chwilę... Napisać jednak muszę, że sama poezja wydaje się być równie zaskakująca jak ta, którą już tak dobrze znamy. Czas jednak pokaże. A póki możemy raczymy się kolejnym frączkowskim wydaniem wierszyków z pogranicza łamania języka i takich wierszy, jakimi ja byłam częstowana w dzieciństwie. Wspominam to niezwykle mile!
Najzabawniejsze w tym i podobnych temu wydaniach jest moment, w którym bez żadnej językowej rozgrzewki próbujemy przeczytać choćby jeden wiersz bez żadnego potknięcia. Cóż to za sztuka?! A spróbujcie to się przekonacie! Niekiedy można się zdziwić, jakie śmieszne rzeczy wychodzą, gdy język się zaplata i staje kołkiem w buzi, a dziecko pada z radochy na dywan i zaśmiewa się w głos, że mama się gubi... No przerabiałam to wiem ;) Być może dlatego tak kochamy tą poezję i nie możemy się jej oprzeć. Nie dość, że przecudnie posplatane te wierszyki to i poskręcać języki potrafią ;) I wydawać by się mogło, że skoro to "któraś tam" z kolei pozycja Pani Frączek na półce to nic nowego i zadziwiającego nas spotkać nie może. A tu niespodzianka! "Berek literek" tak bardzo przypomina mi ukochane "abecadło", które z tej miłości kułam na blachę jako mała dziewczynka, właśnie ze względu na ten literkowy podział. I jak tylko zobaczyłam tą książkę, nazwisko autorki to od razu i bez wahania zgarnęłam ją do koszyka! Bo jak tu jej nie mieć?! No jak?!
Jedne dłuższe inne krótsze, cieszą tak samo i naprawdę żal, że kiedyś się kończą. Zawsze wtedy siadamy we dwie, córa oczywiście na moich kolanach i oglądamy ilustracje. Wyjątkowe są na swój własny sposób i wierzcie, że żadne zdjęcie nie odda w pełni ich uroku. Jeśli nie znacie ani jednej z książek tej autorki, które do tej pory dane mi było opisać to zerknijcie w księgarni na półkę i przejrzycie na spokojnie, tak, aby uchwycić każdy detal. Zauważycie wówczas o czym była tu mowa. Niezwykle kolorowe akwarele położone na materiał o gruboziarnistej fakturze, pewna ręka i charakterystyczne rozmyte cienie. To wszystko jakby wyrwane z właściwego obrazu i umieszczone tutaj pod odpowiednim wierszem. No i to pozostawione miejsce na dziecięcą fantazję...
I choćbym nie wiem jak się rozpływała nad ilustracjami Pani Iwony, nad
samymi wierszami to i tak, jeśli komuś w oko i w serce nie wpadną to nie
da się przekonać. I dobrze! Warto samemu dokonywać wyboru, nie polegać
tylko i wyłącznie na zdaniu innych ;) My ukochaliśmy tą autorkę, a ktoś inny pokochał
książki pani Gellner... Co kto lubi. Ze swojej strony powiem tylko, że osobiście
uwielbiam mieć wybór i ślepo nikomu nie ufam. Po prostu muszę
sama sprawdzić, jaka jest prawda i co nam bardziej podpasuje;)
Dokładnie tego Wam w Nowym Roku życzę: właściwych wyborów, zachwycających inspiracji, a także doskonałych przedsięwzięć! A dziś... Dziś szampańskiej zabawy w doborowym towarzystwie ;D
Dokładnie tego Wam w Nowym Roku życzę: właściwych wyborów, zachwycających inspiracji, a także doskonałych przedsięwzięć! A dziś... Dziś szampańskiej zabawy w doborowym towarzystwie ;D
"Berek literek, czyli psoty od A do Z"
Tekst: Agnieszka Frączek
Ilustracje: Iwona Cała
Agencja Wydawnicza Jerzy Mostowski
Janki k. Warszawy 2007.
Och, my też kochamy wiersze pani Frączek. Ilustracje pani Całej też bardzo, bardzo nam się podobają!
OdpowiedzUsuńI większość książek pani Frączek posiadamy na własność, bo też im się oprzeć nie potrafimy :-)
I "Berek literek" mamy, a jakże, a najbardziej lubimy wiersz o Xymenie, ups o Ksymienie ;-)
No niestety w swym przerażeniu jakiś czas temu odkryłam, że Pani Frączek można nie kochać... I wyjść ze zdumienia nie potrafię ;) Że jak to tak można?! Ani trochę? Nic a nic??? No nie może być ;P
Usuńo, literki i Frączek - na czasie i smakowicie :) Ewka właśnie odkrywa, że literki jakoś się nazywają i coraz częściej woła: - M jak TATA! :D
OdpowiedzUsuń