Przekornie zamieszczam ten tekst tak "późno" ;) Było o nim głośno i podejrzewam, ba! jestem przekonana, że głośno nadal będzie, lecz również w innych miejscach, nie tylko na blogach okołodzieciowych. On ma w sobie to coś, co mnie absolutnie przekonuje. Książki są dwie - "Pomelo ma się dobrze pod swoim dmuchawcem" oraz "Pomelo jest zakochany" i jak tylko ukazały się drukiem, rozważałam, wahałam się, odłożyłam decyzję... Czemu zapytacie? Ano właśnie przez tą pomelową skromność ;P W necie nie wszystko widać, nie wszystko można dojrzeć, doczytać, a te książki NALEŻY obejrzeć dokładnie, dotknąć, zanurzyć się w pomelowym świecie i chłonąć go na spokojnie razem z dzieckiem każdym zmysłem.
No i co, że banał. Za to jaki prawdziwy... ;D Zapytajcie mojej córy, wiernej fanki Pomelo odkąd tylko ten zawitał w nasze progi. I pewne jest, że kolejne tomy również tu trafią.
Pojawił się u nas i całkowicie zawrócił nam w głowie. Zwariowany, radosny i malutki słonik, o ciepłym usposobieniu i olbrzymim, pełnym miłości serduszku, który ma swoje obawy, ale i cieszy się z życia, każdego nowego dnia, nocy i z tego, że ma swój ogród, a w nim pomelowy dmuchawiec. Jego ukochany dmuchawiec... Jak tu go nie wpuścić, nie pokochać, nie czytać z dzieckiem w ciągu dnia ochnaście razy i po raz enty do poduszki? Jest skromny, jak skromne są te książeczki - nie wylewa się z nich tekst ani rozżarzone ilustracje, wszystko wyważone, pełne dowcipu i przygotowane na te drobniutkie łapki, chwytające każdą kartkę z namaszczeniem i celebrujące te chwile z ulubionym, różowym słoniem.
Cudne to wydanie, naprawdę udane. No, ale to Zakamarki w końcu! Musi być wspaniale ;) Twarda matowa oprawa, a nie "polukrowana", sztywniejsze, nieco szorstkawe w dotyku kartki (in plus oczywiście), format dostosowany do dziecięcych rączek, mnie osobiście urzekający, gdyż wszędzie ze sobą można zabrać "róziowego sonika". Ilustracje pewnie nieco znajome dla osób lubujących zakamarkowe wydawnictwo. Otóż niejaki B. Chaud - tak, tak, ten od Binty i całej ferajny - maczał w tym pomelowym szaleństwie palce. A raczej pędzel, czy też pastele albo i wszystko naraz ;) Dołóżmy do całości jeszcze zapowiedź kolejnych przygód i wszyscy są mega szczęśliwi ;D Pomelowy zawrót głowy będzie trwał i trwał, i (oby!) nigdy o nim nie ucichło!
Ja ze swojej strony mogę tylko dodać, że nareszcie znalazł się ktoś, kto docenił moje ogródkowe szaleństwa i podziękować za każdą wolną chwilę spędzoną u nas w domu, a nie pod dmuchawcem ;) Bo tak trudno nam się z nim rozstawać...
Co dodałaby do tego oświadczenia moja córka?! Zapewne to, co zawsze, czyli: "Cztery słonie, zielone słonie, każdy kokardkę ma na ogonie..." ;D Skojarzenie jak najbardziej trafne, kolor niet, ale w czym to przeszkadza? A że dzięki różowemu słonikowi moje dziecko przyswoiło nową piosenkę, którą możemy razem podśpiewywać, ściągając pomelowe książki z półki... To tylko więcej powodów do radości ;P
Dla osób nie przekonanych, pozostaje, podobnie jak mi pozostało, przejrzenie tych publikacji w dobrze wyposażonej księgarni ;) No i na koniec to, co sprawia, że akurat do TEGO, a nie innego słonika ma się sentyment i często chce się go u siebie gościć...
To uznanie w oczach przyjaciół... Bezcenne!
Ot i cały Pomelo ;)))
"Pomelo ma się dobrze pod swoim dmuchawcem"
oraz
"Pomelo jest zakochany"
Tekst: Ramona Bădescu
Ilustracje: Benjamin Chaud
Wyd. Zakamarki
Poznań 2012
Fajny ten Pomelo :) Same pozytywne opinie o nim.
OdpowiedzUsuńO Pomelo po prostu inaczej nie można ;)
UsuńOoo i u Ciebie Pomeleo też zamieszkał?:)
OdpowiedzUsuńNo nic nie poradzę... Zapukał taki słodziak, nie miałam serca mu odmawiać gościny ;))) Swoją drogą już trochę z nami mieszka i nie zamierza się wyprowadzić :)
UsuńPomelo jest WSZĘDZIE!!!
OdpowiedzUsuńNa to wygląda :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZgadzamy się! Pomelo to pierwszy RÓŻOWY(!) słoń, którego wielbimy!:D
OdpowiedzUsuńU nas od jakiegoś czasu numer 1. Moja dwulatka uwielbia Pomelo, to nasza codzienna lektura obowiązkowa, zwłaszcza, że tekst z części "Pomelo jest zakochany" zna już na pamięć i "czyta" sama :))
OdpowiedzUsuń;D Muszę swoją córę tego nauczyć, to by ułatwiło sprawę... Codzienny rytuał "Mamo, najpierw pudźle, później Sionik" (pisownia zgodna z oryginałem) dobiegłby wreszcie końca ;P
UsuńPomelowe_lowe jest modne! i to jedna z niewielu mód, którą wspieram i której kibicuję ;)
OdpowiedzUsuń