Już jakiś czas temu miało być o pewnej książce, a nawet dwóch, jednakże blogger skutecznie odmówił ze mną współpracy. Wyczekałam odpowiedni moment, by się z nim dogadać i polubownie załatwić sprawę, zmieniłam jeszcze tylko koncepcję i jest! Blogger zaakceptował zmiany i puścił w wirtualną przestrzeń okołoziemską kolejne pościsko. Dziś będzie zatem mrocznie i poootwooornie...
Bo to, że potwory są wszędzie to wie każdy, ale że niektóre są różowe?!
Kto wiedział, no kto?! My nie, a dzięki tej książeczce wiemy już mnóstwo
rzeczy o potworzastych ;) Na przykład to, że pojawiają się za dnia i w nocy, żyją w
norkach, jaskiniach i na drzewach, kochają wręcz słodkości wszelakie i czekoladę, no i
lubią stroić różne głupiutkie miny, przewracając przy tym oczami. Według nas są przeurocze, mają naprawdę zabawne i kolorowe życie. Ha! Wręcz żyją na gigancie - nigdy się nie nudzą! No i
kto by pomyślał, że do tego znają się na modzie ;P
Cudna, tzw. green book, książeczka wykonana w 98% z materiałów pochodzących z recyklingu jest prawdziwym hitem u naszych zachodnich przyjaciół. I jak tu nie lubić takich pozycji? Oryginalne wydanie, niecodzienna tematyka, oswajająca dzieci z dziwadłami niekiedy zakradającymi się do ich pokojów. Wspaniały sposób na wytłumaczenie maluszkom, że te straszliwe potworki to słodkie i niegroźne stworki, lubią to, co dzieciaki, wcinają ciastka i lody oraz uwielbiają tańce i swawole ;D Do tego dokładamy grube, tekturowe (prawie dosłownie) strony, stonowane, nie męczące oczu kolory i świetną rymowaną historyjkę. Całość doprawdy wyśmienita! I w ciągłym użyciu ;P Jeszcze chwila i nie zaistnieje we mnie potrzeba zerknięcia na kartkę, w celu stwierdzenia "Jak to dalej leciało?".
"Was Monster so für Sachen machen"
Tekst: Christina Braun
Ilustracje: Karin Planting
Wyd. Tessloff
Norymberga, Niemcy 2012
Świetna książka, bardzo mi się podobają te potworki. Już wiem o co prosić teściów z Monachium :)
OdpowiedzUsuńJak tylko jest możliwość to nie ma na co czekać ;P Zwłaszcza że tych książeczek jest więcej, nie tylko o potworach.
UsuńJuż złożyłam zamówienie u dziadków Misia :)
Usuńładna! uwielbiam oglądać "zagramaniczne" łupy, do których nie mam dostępu :)
OdpowiedzUsuńSposób się zawsze znajdzie, jak ochota kogoś najdzie ;) A tak w ogóle to myślałam, że masz rodzinę w Niemczech... Ale może coś pomyliłam ;)
UsuńKolejny ciekawy blog o książkach:) Będziemy zaglądać i podziwiać:)
OdpowiedzUsuńZapraszam po odebranie wyróżnienia: http://ksiazkaaurelii.blogspot.com/2012/11/wyroznienie-liebster-blog-award.html
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za wyróżnienie, jest mi naprawdę miło ;DDD Niestety nie biorę udziału w blogowych zabawach.
Usuń