wtorek, 16 października 2012

"Szary chłopiec" Lluis Farre


Tak się składa, że niektóre pozycje wydawane za granicą trafiają do nas z duuużym opóźnieniem. "Szary chłopiec" jest tego doskonałym przykładem. Sześć lat, tyle czasu minęło od wydania hiszpańskiego i gdyby nie pewna zdeterminowana mama musielibyśmy jeszcze na to wydarzenie trochę poczekać. Współzałożycielka Entliczka dba o to, byśmy mieli dostęp do zupełnie innych, oryginalnych, wręcz imponujących pozycji pod względem zarówno wizualnym, jak i czytelniczym. Po "Zbyt późno" i "Mój dom" pojawiło się w wydawnictwie to cudeńko! Zdobywca wielu hiszpańskich nagród oraz Biały Kruk - wpisana na listę najciekawszych książek dla dzieci na całym świecie (White Ravens 2007 - Internationale Jugendbibliothek w Monachium). 


Ciekawie opisana historia chłopca, który "nie wpasował" się w swoją rodzinę, nawet nie próbował. Różnił się od niej i nie przeszkadzało to jemu, jednak rodzice... Oni mieli inne zdanie. I choć wiemy, że dzieci są naprawdę różne i nie muszą być do nikogo podobne, mogą być całkowicie odmienne od nas - rodziców - i reszty rodziny to jednak czujemy maleńką dozę rozczarowania, że tak jest... Tak właśnie było w przypadku Marcinka. Nie był podobny ani do zielonkawej rodziny mamy ani do krewetkowego taty, był za to całkowicie i niezaprzeczalnie szary... 


Szary na zewnątrz i zupełnie szary we wewnątrz. Od początku różnił się tak bardzo... Nie był empatycznym chłopcem, nie tylko nie okazywał uczuć, on zdawał się ich w ogóle nie mieć! Nie śmiał się jak inne dzieci, bo nic go nie cieszyło, nie płakał, do wszystkiego podchodził chłodno i bez emocji. Nie bał się groźnych psów, nie zachwycił go także biegun ani białe wieloryby, nie krzyczał, gdy wybuchał wulkan, nie był również zachwycony przyjściem na świat afrykańskiej żyrafy... Nic nie było w stanie wydobyć z niego jakiejkolwiek dozy uczuć. 


Aż do czasu, gdy... Zdarzyło się coś, co wstrząsnęło i zasmuciło Marcinka, a w chwilę potem rozbawiło do łez. I choć nie był świadomy tego, co się dzieje, zaistniała sytuacja zmieniła jego życie na zawsze...


"W głowie chłopca rozbłysło mnóstwo światełek. 
Marcinek wybuchnął ŚMIECHEM. RAZ. 
I DRUGI. I TRZECI. I CZWARTY... 
Fale śmiechu wypełniły każdy zakamarek pokoju!

I nagle, nie mogąc się powstrzymać, Marcinek zaczął się ŚMIAĆ
ze wszystkich dowcipów, które opowiadała miss Pati. A z każdą salwą
śmiechu szare fale pryskały na wszystkie strony. I ROZPŁAKAŁ SIĘ
na wspomnienie tych wszystkich poranków przy bramie przedszkola.
A każda łza była szarą kroplą spływającą po policzku na podłogę.
I ODPOWIEDZIAŁ KRZYKIEM na każde szczeknięcie psów, 
które tamtego dnia wpadły za kuropatwą na przedszkolne podwórko.
A z każdym krzykiem z jego ust wydobywała się szara mgiełka, 
która szybowała ku oknu i dalej, na zewnątrz.

I każdy najmniejszy WŁOSEK na ciele stanął mu DĘBA,
gdy przypomniał sobie to wszystko,
co widział podczas podróży z mamą.
A z koncówki każdego włoska 
odrywała się kropelka SZAREGO potu
i natychmiast znikała."


I teraz coś absolutnie ad personam: Panie Gusti kocham Pana! Za to, co Pan stworzył, za sposób, przygotowanie, za efekt i wykonanie! Także za pomysły, materiały, te niezwykłe pociągnięcia pędzlem po hiszpańskich gazetach, za tekturę i kredkę, za fragment mapy Europy i prześwitujące napisy w języku ilustratora, których mogę się jedynie domyślać. I wprost marzę o tym, aby ujrzeć oryginały choć raz w życiu ;D
Już przeglądając książkę w Internecie widać jej wyjątkowość, jednak dopiero po wzięciu jej w dłonie doceni się zamysł i całość wykonania. Kunszt i niezwykłe dopracowanie! Szara tonacja ilustracji, swoją drogą niezwykle modna w tym sezonie, maźnięta gdzieniegdzie kolorem, przyciąga najpierw uwagę rodziców, którzy chcą pokazać dziecku coś z pogranicza, coś, co wykształci smak i poczucie estetyki u najmłodszych, trzymając się jednocześnie z daleka od marketingowego, dziecięcego kiczu. A później stojąc na półce wśród tych wszystkich kolorowych grzbietów zachęca swym nienachalnym wyglądem do przejrzenia, poczytania i objaśnienia. Pozycja zdecydowanie wyróżniająca się wśród innych!

Do tego niesamowite wydanie - twarda, zmatowiona okładka i sztywniejsze niż w innych książkach kartki ułatwiają dzieciom zaglądanie do niej i przewracanie kartek co strona, a nie co kilka. Niby szczegół, ale jaki istotny.

Co ważne - tutaj tekst się nie rozjeżdża, czyta się lekko, zabawnie, choć temat niezwykle poważny, aczkolwiek potraktowany odpowiednio do wieku odbiorców - już od czterech lat. I pomijając fakt przedstawienia tej pozycji wówczas dwulatce, czekam na moment, kiedy podczas czytania usłyszę: "Mamo, a cemu...?" ;) I będę mogła omawiać, tłumaczyć, pokazywać itd ;)))


Książka zatem doskonała dla przedszkolaków, idealna by móc wytłumaczyć dzieciom różnice pomiędzy nimi ("Mamo, a cemu Krysia ma jasne włosy?", "Mamo, a Zoja ma ciekoladową śkólę, a ja nie!" ;)  ), lecz także wskazać, że wcale nie muszą być tacy jak rodzice, zachowywać się w ten sam sposób, co inni i że tak naprawdę wszystko, co dziwne z czasem staje się normalne, potrzebny jest jedynie odpowiedni impuls, by móc przestać dostrzegać daną rzecz/osobę jednowymiarowo.
To niesłychanie intrygująca pozycja o emocjach, różnicach w postrzeganiu i odbieraniu świata, ale także uwrażliwiająca na to jak świat może odbierać nas samych. To już nie jest godne polecenia, to must have zarówno rodzica, jak i dziecka! ;)))

A w roli przyjaciela nie tak całkiem szarego Marcinka  - chomik Gustaw ;) 




"Szary chłopiec" 
Tekst: Lluis Farre

Ilustracje: Gusti
Tłumaczenie: Beata Haniec
Wyd. Entliczek
Warszawa 2012 

4 komentarze:

  1. Szary Chłopiec ewidentnie trafia w mój gust!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gotowa byłam się założyć, że już stoi na Julowej półeczce ;)))

      Usuń
  2. mamy! dzięki za przypomnienie, że miałam o SC napisać :))

    OdpowiedzUsuń