Kot jaki jest każdy widzi. A jednak ten czarny i włochaty kocur w niewyjaśniony sposób czaruje dzieci. Córa dała się oczarować i przez dobrych kilka miesięcy wszędzie ciągnęła ze sobą Splotka. Nawet z nim zasypiała... Nie ma co, ten kot ma w sobie to coś! I raczej nie ma to związku z czerwoną torebką ;)
Kolorowe, pełne energii i nieco kanciaste ilustracje wyróżniają pozycje
Scottona. Wystarczy zajrzeć chociażby do "Baranka Bronka". Okazja się
znajdzie i do pokazania cierpiącego na bezsenność kudłatego dla odmiany stwora. Do fajnych,
niekiedy komicznych rysunków włochatych kotków i jednej myszy dodano
prosty, lecz wyważony tekst, a to zdecydowanie działa na mocno
niepełnoletnich, a wręcz młodocianych i wydawałoby się niepokornych.
Jakby jeszcze ktoś się wahał - tak, kotek jest odpowiedni dla małych
dzieci, nawet dla tych mniejszych. I mimo lekko polakierowanych, ale nadal papierowych
stron nic mu nie jest. To przez te obrazy, mówię Wam, one hipnotyzują dzieci... Nie
wiem jak, ale tak jest. Córa urzeczona wpatrywała się w ilustracje, po
czym ostrożnie odwracała kartki i ponownie ulegała magii autora. Z
mojej strony "Yay, hooray!" i wielkie dzięki za te naście minut dziennie
tylko dla siebie! Ze strony dziecka mego nowa, niezachwiana miłość do wszelkiej maści kotów. Choć im więcej knig o zwierzakach, tym tych wzniosłych uczuć statystycznie więcej ;)))
Pozachwycałam się i może wystarczy... Ależ gdzie tam! Przecież nadal nie wiadomo o czym to, z czym to się podaje i jaki pozostawia smaczek. Napiszę zatem tak: krótka opowiastka o kocie i jego lękach, o nowych wyzwaniach i wątpliwościach, o przyjaźni bez granic i wbrew naturze. A po dodaniu przez autora szczypty humoru, ba! całej garści i rewelacyjnych ilustracji wyszło to cudo! I co z tego, że kotek bał się pierwszego dnia w szkole, chyba każdy się tego obawiał, a z najlepszym przyjacielem to zawsze jakoś tak raźniej ;) I co, że torebkę czerwoną w kociej łapie dzierży. O gustach się nie dyskutuje. A może po prostu koty mają bardziej wysublimowane poczucie smaku albo wręcz odwrotnie nie znają się na modzie, w końcu nie muszą. Zresztą temu kotkowi z czerwienią do twarzy ;)
Tekst i ilustracje: Rob Scotton
Wyd. Vesper
Przekład: Jędrzej Polak
Poznań 2010
Oooj widziałam go już, jest rewelacyjny!!!
OdpowiedzUsuń--------------------------------------------
Szukam chętnych, którzy mają ochotę przygarnąć bardzo fajną książkę o Czerwonym Kapturku :)
Szczegóły zabawy znajdują się tutaj:
http://ksiazeczki-synka-i-coreczki.blogspot.com/2012/07/dzien-czerwonego-kapturka.html
Z góry przepraszam za spam ;)
Uwielbiam książeczki o kotach,więc pewnie Splotek u mnie zagości.
OdpowiedzUsuńmacałam, macałam, ale jeszcze się nie zdecydowałam :) choć kocisko przesympatyczne :)
OdpowiedzUsuńMaaamyyyy:D I Baranka Bronka teeeż:D Chociaż Splotek większym zainteresowaniem się ciszy:D
OdpowiedzUsuńDługo kocurek gościł w łaskach córy ;))) I ciągle do niego wraca. Barankiem jednak nie pogardziła ;) Przez jakiś czas obie były stosowane zamiennie bez żadnych odchyleń ;D
OdpowiedzUsuń