wtorek, 22 maja 2012

"Zbyt późno" Giovanna Zoboli


Przeczytałam kiedyś, z dość obszernym wyjaśnieniem, żeby omijać szerokim łukiem pozycje dla dzieci, w których tekstu, obrazu  i samych stron jest jak na przysłowiowe lekarstwo. Zafascynowało mnie to i długo studiowałam tekst, nie mogąc odmówić poprawności podanej tam argumentacji. Że to niby wyciąganie od nas pieniędzy niewielkim kosztem, że jak tu czytać skoro tylko jedno zdanie na stronę i jak tu tłumaczyć dziecku, co jest na obrazku skoro tam siedzi tylko miś... No niby racja. A jednak... Nie daje mi spokoju to, że to co na wierzchu nie zawsze jest istotą rzeczy... 


W niektórych książkach wbrew pozorom nie chodzi o samą ilustrację, czy dobrane słowa, chodzi o ogólny przekaz, metaforę, dogłębne zbadanie zarysowanej sytuacji i o zwykłą z dzieckiem rozmowę na temat książki. Są rzeczy, których nie zrobią za nas, rodziców gry, programy telewizyjne, osoby z przedszkola czy szkoły ani książki kupowane hurtowo, a nie omawiane. Potrzebny jest nasz czas, nasze przemyślenia, doświadczenie i przygotowanie do tematu. I tutaj idealną podstawą są pozycje tzw. refleksyjne, które mają wprowadzić dzieci w poważniejsze dyskusje z dorosłymi, i które najwyraźniej są wyłącznie pretekstem do uwidocznienia pewnych zjawisk, wyjaśnienia danego problemu.  Książkę "Zbyt późno" dedykowałabym właśnie osobom, które uważają, że liczy się tylko ilość, a nie jakość przekazu (gdyż jak wiadomo w natłoku informacji, wiele istotnych spraw po prostu ginie).


"Zbyt późno" zdaje się być skierowane przede wszystkim do dorosłych - winni ją wcześniej przeczytać i poświęcić chwilę na poukładanie myśli. W dzisiejszym świecie nie mamy czasu dla dzieci, nawet jeśli spędzamy z nimi dosłownie moment w ciągu dnia i brakuje w nim czułości, prawdziwych słów oraz tej magicznej chwili sam na sam z mamą, czy tatą. Pełno za to upomnień, ponagleń, ocen. A młodsze pokolenie tego nie lubi - każde młodsze od poprzedniego! Czy to upomina babcia mamę, czy mama córkę, czy tato syna. Nikt tego nie lubi... 


Dziś w świecie dorosłych na wszystko jest zbyt późno. "Teraz jest zbyt późno... Nie można wychodzić", "Nie można wracać zbyt późno:, "Jesteś jeszcze zbyt mały, żeby wracać zbyt późno". Ile razy zdarzyło nam się powiedzieć coś dziecku wyłącznie dla osiągnięcia świętego spokoju?! Czy podawanie niewinnego kłamstewka zamiast niezbyt wygodnej prawdy jest lepszym rozwiązaniem?! I do czego to może prowadzić?!Bo tu już nie chodzi o kwestię wychowania, czy przekazywanie naszych "prawd życiowych", ale o mentalność zabieganego społeczeństwa, żyjącego "tu i teraz", a myślami już dawno w przyszłości...


Dla dziecka "zbyt późno to miejsce zbyt odległe...". Maluchy do pewnego wieku nie są w stanie zrozumieć i przyjąć do wiadomości tych abstrakcyjnych pojęć, których używamy. Wychodzimy z założenia, że dzieci powinny wszystko odbierać takie, jakim jest w rzeczywistości. Nic bardziej błędnego. Czas i wszelkie jego związki są abstrakcyjne (czyt. niezrozumiałe) dopóki dziecko nie nauczy się posługiwać zegarkiem. Podobnie jest z ilością/wagą/długością i ich miarami. Dla dzieci w różnym wieku podana jednostka może mieć monstrualne bądź niewielkie rozmiary, a godzina może dłużyć się w nieskończoność lub minąć bardzo szybko ( to akurat w zależności od stopnia jej zorganizowania przez opiekunów - w końcu wystarczy, aby dziecko miało zajęcie, a braknie wówczas czasu na analizę otoczenia).


Poprzez proste zdania autorka pochodzenia włoskiego i zdobywczyni wielu prestiżowych nagród próbuje nam dorosłym i naszym pociechom metaforycznie wyjaśnić, czym jest owo zbyt późno i że tak naprawdę to na nic nie jest za późno... A tym bardziej na zabawę z własnym dzieckiem ;)

"Zbyt późno"
Tekst: Giovanna Zoboli
Ilustracje: Camilla Engman
Wyd. Entliczek
Warszawa 2011 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz