poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Bo "Nie każdy umiał się przewrócić"...



Jeśli ktoś nie do końca pojmuje pojęcie "abstrakcyjna abstrakcja" powinien koniecznie sięgnąć po książkę Toona Tellegena. Ten facet to ma dopiero wybujałą wyobraźnię! Podziwiam i zazdroszczę jednocześnie! 
Serio dorośli mogą mieć problem przy czytaniu tej pozycji, ale dajcie spokój, co z dziećmi, które dopiero co poznały arkana otaczającego je świata lub co gorsza poznają i starają się zrozumieć wszelkie jego zawiłości?! Polec można już w przedbiegach! Ta książka to totalny misz-masz tego, co by było gdyby słonie latały, czaple nie potrafiły się przewracać, a koniki polne były w stanie przeskoczyć cały wszechświat. Ba! Może nawet nie jeden! 

Zapraszamy do świata, w którym wszystko jest możliwe. Uwaga tylko na nisko przelatujące słonie! I własne głowy, gdyż owe słonie potrafią również spadać z drzew ;) A przynajmniej się uczą ;)))



Swobodnie mogę polecić tą lekturę rodzicom dzieci, które grzecznie na dobranoc wysłuchają bajeczkę, bez żadnego "ale" przyjmując jej treść, a następnie słodziutko zasną w swojej pościeli w cudowne owieczki... Albo mrówki ;) 
Inaczej sprawa się prezentuje przy dziecięciu zgoła ciekawskim i wszędzie wyszukującym powodów do opóźnienia pójścia spać tudzież przeprowadzenia niezwykle fascynującej konwersacji u kresu dnia codziennego... No nie nadaje się to czytadło do prezentacji wieczornych, możecie dać wiarę lub próbować, by się i tak ze mną zgodzić. Chyba że ---> patrzcie akapit powyżej - macie pod strzechą istotę uległą i nie stwarzającą żadnych problemów wychowawczych (Ha! Chciałabym to zobaczyć!).

Zatem ciekawskie stworzenie nie zaśnie dopóki się nie dowie, a Was trafi przy sto pięćdziesiątym "A dlaczeeegooo...!?" Dlaczego ten słoń lata? Dlaczego żółw jest nieszczęśliwy? I czemu, ach czemu ta mrówka chce wyjechać, a jakby nie chce? Na powyższe pytania brak odpowiedzi. Podpowiedzi również. I ratuj się człowieku czym chcesz, ale i tak w końcu odpowiesz "Nie wiem", "Bo tak sobie wymyślił autor tej książeczki", tudzież "Daj mi spokój" albo "Idź już spać" ;D Idę o zakład! Ignorowanie pytań zwiastuje stopniowe wzmożenie tonacji głosu dziecięcia aż do groźnego i niebezpiecznego dla zdrowia i prowadzić może do chwilowej lub trwałej utraty słuchu. No i skupić się nie można na czytanym tekście, przetestowane.



Te pytania bez odpowiedzi wynikają z frywolnej przewrotności autora. Ukazuje świat abstrakcyjny, nierealny, nie mający szczególnego oparcia na rzeczywistych prawach fizyki, bo przecież mrówka ma prawo odwiedzić ośmiornicę na dnie morza, a jeż może swobodnie lewitować w powietrzu. Czemu nie?! ;) Jednak wytłumacz to dziecku, czemu tak?! :D Czemu wszystko jest na opak i nic nie jest po naszemu. Dzieci chcą wierzyć w magię, inny, bardziej kolorowy świat, gdzie wszystko jest możliwe, jednocześnie głowiąc się czemu tak, a nie inaczej. 

Pomimo cudownych ilustracji (i to głównie one zwabiły mnie do zakupu tej pozycji!) iście oddających dziecięcy świat iluzji, niedopowiedzeń, łudząco przywodzący na myśl rękę dziecka, która je kreślić mogła, mówię tej pozycji nie. Nie teraz, jeśli w ogóle. Na pewno nie dla czterolatki. Taka surrealistyczna opowieść zdecydowanie nie dla nas, pomimo niezłego wpływu na wyobraźnię dziecięcia i domaganie się odpowiedzi na filozoficzne, mocno egzystencjonalne pytania odnośnie życia, funkcjonowania w świecie. Jednak naprawdę ciężko było przebrnąć przez niektóre fakty dotyczące leśnych mieszkańców. Odpowiedzi na pytania tworzyły kolejne i człowiek, chcąc nie chcąc zapętlał się tak, że już nawet światełka w tunelu dostrzec nie był w stanie... 
Tak, przebrnęłyśmy (to niewiarygodnie trafne określenie!) przez wszystkie historie i wybaczcie, ale wolałabym chyba przeczytać czterolatce całą trylogię Tolkiena łącznie z "Hobbitem" niż kolejny raz narażać się na ten sam grad pytań i męczarnię przy czytaniu podobnego w treści elaboratu.




 I za każdym razem miałabym zadawać sobie to pytanie: Co też autor miał na myśli? Toon Tellegen poetą był, czy wielkim, nie sądzę, jednak te pozostałości są widoczne. Niejednego dorosłego by potrzeba, żeby rozgryźć, o cóż takiego może w niektórych opowiadaniach chodzić i dotrzeć do meritum istnienia, sensu tej książki. Dla mało wnikliwego czytelnika, który przełknie wszystko jest idealna. Bo przeczyta i zapomni. Dla dziecięcego konesera, który wszystko musi wiedzieć niepotrzebne przewartościowanie dotychczasowej wiedzy odnośnie świata. Wprowadzić może wyłącznie mętlik i niepotrzebny bałagan. Sama natłumaczyć się musiałam, czemu żółw to żółw (ten w książce miał znaczący problem z tożsamością i towarzyszącą temu pewnością siebie), czemu słonie nie latają (pominąwszy oczywiście bajkowy wyjątek - Dumbo), a wiewiórki nie są w stanie oddychać pod wodą.Usystematyzowanie wiedzy w trakcie czytania niezapomnianym przeżyciem...

Ze strony technicznej również pare niedociągnięć się znajdzie. Mimo dość wartkich, niekiedy trafnych dialogów, martwi urywana forma opowiadań, kończenie historii w najbardziej wyczekiwanym momencie zniechęca do dalszego czytania. Także ta nierówność w przedstawianiu historyjek, być może to wina przekładu być może celowy zabieg. Who knows?! 
Jednego można jednak pozazdrościć tym zwierzakom. Nie brak im odwagi by marzyć i zaciętości by te marzenia realizować.



Zatem kto chce niech ryzykuje. My jednak obejdziemy się bez tej trudnej i niepokojącej w swej nierzeczywistej formie lekturze, bo niby to dla dzieci, ale jednak nie z tą abstrakcyjną, momentami absurdalną tematyką. Niby o zwierzątkach w lesie, a jednak o ich problemach natury egzystencjonalnej. Dla dorosłych zbyt groteskowa, dla dzieci zbyt refleksyjna. Zatem do kogo adresowana?

 I choć kolejna część jest już w sprzedaży to "Urodziny prawie wszystkich" trafią do nas dopiero po zakończeniu edukacji przedszkolnej, o ile się odważę, gdyż i światopoglądem takiego dziecka zatrząść porządnie ta lektura może. To książka zdecydowanie na 7+, jak nie o wiele więcej. Tylko czy starsze dzieci podpadające pod miano nastolatków zechcą po nią sięgnąć? I don't think so...


I tak dla zaspokojenia własnej ciekawości... Co Wy o niej sądzicie???



Pasiasta sukienka: Nosweet 
Limited edition




"Nie każdy umiał się przewrócić"
Napisał: Toon Tellegen 
Zilustrowała: Ewa Stiasny
Wyd. Dwie Siostry
Warszawa roku 2013.



5 komentarzy:

  1. No ja też się zastanawiałam do kogo jest adresowana. Mam druga część,ale po przeczytaniu kilku stron musiałam ją odłożyć i przemyśleć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przynajmniej jest świetnie wydana, bo tekst... Porażka. Daj znać jak już będziesz miała wyrobioną o niej opinię. Chętnie się dowiem czy druga wypada równie blado...

      Usuń
    2. Nie wszystko od Dwóch Sióstr jest trafione.

      Usuń
  2. Zdecydowanie pozycja nie dla nas :) Choć wygląda bardzo ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kupiłam, przeczytałam sama, odstawiłam na półkę i myślę co począć :) widać to pozywać pt. "nie każdy może zrozumieć" :)

    OdpowiedzUsuń