poniedziałek, 10 lutego 2014

Tuwimowe wierszowanie


 Tuwima znać trzeba. Kropka. Nie każdy jeden wierszyk, wiadomo, ale chociaż kilka tych najważniejszych, najpiękniej brzmiących. O Murzynku i Lokomotywie, o Ptasim Radiu, o Aeroplanie, o Rzepce i Zosi Samosi. No powiedzcie, znacie? Tak na pamięć, na blachę wykute, przekazywane maluchom ustnie, a nie odczytywane, w dzień czy w nocy wykładane. I one znają?! A właśnie! ;))) To, że powinny to nie kwestia sporna.
Nie ma znaczenia forma książki i wydawnictwo, to indywidualna sprawa, osobisty wybór. Tu liczą się słowa jako całość i każde jedno maleńkie z osobna. Niezwykle płynne, melodyjne, wspaniale generujące odpowiedni ton narracji. Wprost stworzone do recytowania! A maluchy dość szybko je chwytają i powtarzają całe wersy bez zająknięcia - sprawdzone to to!





 "A skądże to, jakże to, czemu tak gna?
A co to to, co to to, kto to tak pcha,
Że pędzi, że wali, że bucha buch, buch?
To para, co z kotła wprawiła to w ruch,
...
Tak to to, tak to to, tak to to, tak to to!..."

Bo jak wiadomo Lokomotywa sama aż wyrywa się z peronu, drwa się same w lesie rąbią, rzepka sama z ziemi wyskakuje. Ani się nie obejrzycie, a przeczytacie już połowę... ;) Leci się płynnie, słowo za słowem, obraz za obrazem. I tyle pozytywnych skojarzeń nam zapodaje.




Nie bez przyczyny wybrałyśmy wydanie Wyd. Prószyński i S-ka. To jest ta książka, którą tak często sama męczyłam wieczorami jako kilkulatka. Wyszło ono po raz pierwszy spod prasy Naszej Księgarni z ilustracjami Olgi Siemiaszko, rocznik '54. I to ono w kolejnej edycji zmusiło mnie do nauki czytania, by nie męczyć mamy kolejnym cyklem: 'Mamo najpierw "W aeroplanie", potem "Lokomotywę" i "Słonia Trąbalskiego" i "Ptasie plotki" i...' 
I nie raz słyszałam głos taty: "Oj dajże już spokój matce, zamęczysz ją!" wypowiadane zawsze w tonie zachęcającym do podejmowania kolejnych błagań ;))) Oboje wiedzieli, że to uwielbiam. Obróciło się to oczywiście przeciwko mnie, bo później czytać musiałam sama i tak mi zostało to pochłanianie niezliczonych wręcz ilości zapisanych słowem kart. Ale tu nie o mnie prawić, a o Tuwimie i wydaniu jego wierszy dla dzieci miałam ;) 

Nie przedstawiam, każdy zna (chyba), tekst z grubsza również (jeśli nie - nadrobić!). Mnie zachwyciły zebrane w jednym miejscu te najpiękniejsze, wydane starym, dobrym, nieco większym Timesem i oprawione nieco rozmytymi, ale jakże kojarzącymi się z dzieciństwem ilustracjami Pani Olgi. Grubsza kreska, mocniejsze barwy, jakby nieumyślnie rozmazane, nieostre. Sztywne karty pachnące od nowości tak, jakby dobrych kilkanaście lat spędziły na bibliotecznej półce... Taki szczegół, a dodaje niebywałego uroku i charakteru książce z duszą. Bo powiem Wam w sekrecie, nie ma nic gorszego niż straszliwie cuchnąca farbą drukarską pozycja! Ile razy się zdarzyło otworzyć nowość jakąś, a tam zapaszek godny całej drukarni! Wielogodzinne wietrzenie murowane!




A dla rodzica nie ma nic przyjemniejszego jak odkrywanie kawałka swojego świata dziecięciu poprzez książkę, która obojgu sprawia wiele radości. Cudnie wygląda, pięknie pachnie, a treścią zachwyca. To jedna z tych pozycji, które utrzymywać się będą na naszej półce latami. I się nie znudzi. Nie On. Nie Tuwim. Nie w tym wydaniu.


A Wy macie swoje ulubione wydanie Tuwima? Takie najulubieńsze, ukochane, umiłowane? Pochwalcie się :)



"Wiersze dla dzieci"
Julian Tuwim
Ilustracje: Olga Siemiaszko
Wydawca: Prószyński Media Sp. z o. o.
Warszawa 2011


9 komentarzy:

  1. Już myślałam, że obsmarujesz Tuwima od stóp do głów ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O nie, nie mogłabym! Nie w tym życiu! Jeszcze nie czas na obsmarowywanie ;))) Ale mam swoje typy. Są. Czekają ;)

      Usuń
  2. Czy można jeszcze gdzieś taką książkę kupić? Szukam.. szukam.. i nic.

    OdpowiedzUsuń
  3. Znalazłam :)) Zamówiłam.

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja wiersze Tuwima najmniej lubię (ten nieszczęsny "Murzynek Bambo"...). Za to uwielbiam Brzechwę, dla mnie jest mistrzem rymu i rytmu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam takie wydanie jeszcze z lat młodości.

    OdpowiedzUsuń
  6. Są doskonałe, bo właśnie ten rytm mają - czyta się to jak stukot kół pociągu. Wielka sztuka ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam te ksiazke, to samo wydanie, tylko to nagroda siostry sprzed lat! Na strasznie zolte kartki i juz sie ucieszylam, ze wezme, zabiore dla dziecka, a ona oddac nie chce:-/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wcale się nie dziwię ;) Też bym nie oddała!

      Usuń