No dobra, my brykamy dalej i bardzo nam się to podoba! I przyznaję Panienka ma pamięć do tych wyliczanek. Oczywiście nie wszystkie naraz, nie, bo to by pomieszanie z poplątaniem... Dawkujemy emocje i przeprowadzamy wiekową selekcję. Nie o wszystkim od razu wiedzieć musi ;) A jak Wam idzie?! Wakacje sprzyjają aktywności, a piękna pogoda nie pozwala w ogóle w domu posiedzieć.
Katorgą było ostatnie oczekiwanie na Pana Kuriera, coby kolejne zdobycze nam dostarczył, więc zdecydowałyśmy się zaczekać przed bramą. Szkoda przecież takiego słoneczka ;) I są, świeżuteńkie, prasą pachnące, jeszcze cieplutkie! ;D A wśród nich ON! Kolejny Pierdziołek (Pan Stołek - wersja nieletniej), kolejne rymowanki, kolejny szał, gdy okazało się, że jest ulubiony "Pan Sobieski" i "Myszka Miki", i "Pani Zo Zo Zo" oraz "Wpadła Bomba do piwnicy..." Nie zapominając o piosenkach "W murowanej piwnicy", czy "Był sobie raz Felek...". Oj z tej ostatniej to się niesamowicie ucieszyłam. Aż dłonie same klasnęły ;) Ileż to razy mama ganiała bym sobie darowała takie utwory bez polotu, ale bo kto dziecku przetłumaczy, gdy dobra zabawa w toku?! :))) A to nawet nie połowa! Znajdziecie tu i psa Huckleberry'ego, "Na ulicy Reja...", czy "Kosi, kosi łapki", ale w wersji mocno okrojonej, niestety. Ale, ale... Odnalazłam także wierszyk, którego nauczyłam się jako pierwszego spośród całej spuścizny, jaką obecnie w sercu noszę:
"Na ulicy Żyła
Żyła sobie Żyła.
Jak tej Żyle pękła żyła,
To ta żyła już nie żyła."
W ustach dorosłej osoby nie brzmi to już najlepiej, ale wówczas masa dzieci latała i odnajdowała przyjemność w wyśpiewywaniu kolejnych rymów i przeganianiu się na kolejne wierszowane tworki. Piękne czasy ;)
Kto się jeszcze nie zdecydował, niech nie będzie gapa. Po sukcesie pierwszego tomu przewidywać można szybkie wyczerpanie tegoż nakładu tomu drugiego z "przygodami Pierdziołka". Choć muszę przyznać, że wierszyki, rymowanki tudzież inne zawarte w tej części są nieco bardziej specyficzne niż w poprzedniej. Tchnące czystą abstrakcją, wysublimowaną ironią, czy po prostu brakiem pewnego rodzaju ogłady. Wierszyk o babci nieboszczce powalił mnie na glebę ;S Serio, zbierałam szczenę i liczyłam zęby, czy aby na pewno wszystkie... Przez wzgląd na czytelników o słabych nerwach, nie przytoczę...
Zatem czyżby to zwiększenie jakiejś puli wolności myśli i słowa, czy też większe popuszczenie wodzy fantazji osób współtworzących to dziełko dla dzieciaków tych całkiem sporych i tych malućkich?! No nieważne, jest i trzeba się cieszyć, że cenzura omija jeszcze pewną sferę naszego życia ;P A zawsze możemy pewną jej dozę wprowadzić w nasze i naszych dzieciaczków życie. Ja póki co swojej oszczędzę babcinej rymowanki, a kto wie może kiedyś ja nawet skoryguję, gdy będzie w stanie sama ją odtworzyć ;) Zobaczymy...
Swoją drogą właśnie przypomniała mi się niewybredna, aczkolwiek nieco przydługa piosenka o dziadku nieboszczyku... Ech, dzieciaki! Ileż spamiętać potrafią, że nieraz i dorosłemu się przypomni i zaśmiewa się w głos! O rany!
A dla kogoś kto odgadnie cóż to za utwór mi się kołacze po głowie może ufunduję drobną nagrodę ;) Tygodniowy spływ kajakiem po stawie sąsiada* ;D Good luck!
Ilustracje, ich bezpośredniość i styl Pani Cerazy już zdążyły mnie do siebie przekonać, zatem dziś cisza a pro po jakichkolwiek "ale" ;) Jednakże nie byłabym sobą gdybym TO przemilczała. Zaskoczyła mnie pewna rzecz. A mianowicie... Widoczna jest większa rozbieżność pomiędzy poszczególnymi obrazami. Niektóre uładzone, przedstawiające zazwyczaj zwierzątka, rzadziej ludzi, w sposób bliski rzeczywistości, a inne brutalnie potraktowane karykaturalnym okiem/ pędzlem i tu raczej postacie ludzi wiodą prym... Czemu tak?!
Kolorystyka pierwszej części została zachowana, stonowane kolory, gdzie trzeba sama czerń i szarość, gdzie indziej więcej barw, jednak bez fluoresencyjnych szaleństw. Urzekła mnie już w pierwszej części ta zdolność niesamowitego przedstawienia historyjki, wierszyka, piosenki za pomocą zwykłej farby, prostych kresek, dających wrażenie dziecięcych rysunków, ale jednak unoszących je do rangi malutkich arcydzieł. Fajna sprawa i pewnie świetna zabawa dla samej ilustratorki ;)
Cudownie było odnaleźć również te wspaniałe tła obrazów wplecione niemalże niezauważalnie w całość. Nadal rozpoznać można papier milimetrowy, ale również papier w linię (ach! te szkolne czasy, ciasne ławki i nieziemsko wręcz niewygodne krzesła... A dziwią się tacy potem, że dzieciaki się kręcą i w miejscu wysiedzieć nie mogą - mnie te krzesełka parzyły dosłownie! :P), jakaś krata, elementy tektury czy full wypasione artystyczne maziaje i kleksy. Klasa! :D
Dodać mogę całkiem od siebie, że nic a nic nie zmieniona została forma wydania pozycji. Jest twarda oprawa - a no jest! Jest duży format - a jest! Są sztywne stronice - no są! Nawet liczba stron się zgadza. Nic więcej, ale też i nic mniej. Tylko cena jakby ciut wyższa (Hę?! Się pytam). Czyżby miała na to wpływ wysoka sprzedaż spadającego Pana Pierdziołki? ;/ Nic tam i tak za tą cenę, nie ma co bojkotu urządzać. Znośna jest w końcu ;)
Poza tą drobną wtopą lubimy bardzo, korzystamy często i póki co lepszego egzemplarza z wierszykomanią nie znalazłyśmy ;) Polecamy jak poprzednią, jednak uwaga na nieco ostrzejsze rymowanki i bardziej wyrafinowane małe dzieła sztuki wewnątrz pozycji. A na koniec coś, czego za nic darować bym sobie nie mogła. Siostrzyczko ma miła pamiętasz jak mnie tego uczyłaś? ;D
" Pani Zo Zo Zo
Pani Sia Sia Sia
Pani Zo, Pani Sia
Pani Zosia męża ma.
A ten mąż mąż mąż
Pije wciąż wciąż wciąż
Trochę wina, trochę wódki
I od tego jest malutki."
I do tego dochodziła jeszcze zabawa z klaskaniem w dłonie na dwie osoby. Ech! Muszę to sobie przypomnieć. I koniecznie zagrać z córą!
"Nowe fikołki Pana Pierdziołki. Powtarzanki i śpiewanki"
Ilustracje: Katarzyna Cezary
Wyd. Zysk i S-ka
Poznań 2013.
Wyd. Zysk i S-ka
Poznań 2013.
*No żart oczywiście. Późno, ciemno to i myśli błądzą gdzieś daleko... :P Ale może ktoś jednak tą piosnkę zapamiętał ;)
Wczoraj kupiłam tą część...dal córki..ma dwa lata dopiero ale niech sobie leży i czeka...ja przeczytałam całość i jest kilkanascie tekstów które doskonale pamiętam z dzieciństwa:))))
OdpowiedzUsuń