Są takie pozycje, które chce się mieć. Po prostu. Bo zachwycają, bo mają to magiczne coś, bo są jedyne w swoim rodzaju, powalają samą formą i uwagę przykuwają oryginalnością wykonania. Uwagę naszą, a i owszem, dziecię też okiem łypnie... Taaak, ale tej pozycji nikt nie chce z rąk wypuścić/z oka spuścić. Dzieć starszy w łapki bierze, a naszarpie się, naprzekłada, policzy i pozachwyca się owadami, płazami, gadami, pajęczakami i jakimi tam jeszcze innymi insektami. A i najmłodsze w rodzinie trudne emocje do opisania zaprezentuje. Spojrzy, skrzywi się, "ciachem" poczęstuje robaka (czyt. uśmiech trzepnie bezzębny, że kopara opada) i patrzy... I patrzy... Nadal patrzy... A spróbuj zabrać! ;P Gotowe to to na śmierć zamemłać!
Dzisiaj właśnie o takiej, o tu, takiej cudowności będzie. Wygrzebane gdzieś z czeluści internetowych, wynalezione w ulubionej księgarence (łof kors również netowej, gdzie tracę większość książkowej kasy) i dostarczone do wrót domu mego. A potem to już tylko pianie z zachwytu! Kto głośniej? A czy to ważne?! Dodam tylko, że i ja w tyle nie pozostawałam. Najpierw dopadła starsza, potem skan przeprowadziła matula, a młodsze dostało, gdy tylko na patrzałki spojrzeć raczyło. I widać było tą interakcję i grymas zadowolenia na twarzy, bo wreszcie się dzieje! I to CO się dzieje! Defilada robaczków rozmaitych, mieniących się kolorami, a każdej gromadce przypisany numerek. Bo musicie wiedzieć, że pszczoła jest tylko jedna, a pajączków aż pięć. I wszystkie w rządku na tasiemce ustawione i gotowe do zabawy.
Zasada przeglądania/czytania magicznej książeczki jest prosta. Chwytasz mocno oburącz za wskazane uprzęże i otwierasz na żądanej przez siebie stronie. I czytasz wyłącznie prawą stronicę, przewracasz, czytasz dalej, co następuje kolejno po prawej. A na koniec stosujesz podobną instrukcję, ale odwracasz książkę i lecisz znów po prawicy. Liczby płyną od 1 do 10 i od 10 do 1, poszczególne słowa tworzą rymy, zdania pięknie układają się w wiersz, a wierszyk... No tak wierszyk, UWAGA, bo młodzież szybciorem podchwyci! ;)
I nie ważne jak czytasz, możesz również wspak, wszystko
pasuje i żaden zwierzaczek nie czuje się pokrzywdzony. Genialna
koncepcja publikacji dziecięcej! Bo któż powiedział, że to koniec atrakcji?! Wiedzieć musicie, że płynąc z tekstem "z powrotem" możemy się dowiedzieć, jakie są skutki odwróconego opisu sytuacji w wierszyku. Za przykładem:
"Jeden bączek, głośno bzycząc,
przycupnął na kwiatku.
Dwa motylki przyfrunęły.
- Zrób nam miejsce bratku!"
Czytając z powrotem... niejako cofamy zaistniałe zdarzenie.
"Jeden bączek wzdycha z ulgą:
- Mam kwiatek dla siebie!
Dwa motylki odfrunęły,
są wysoko w niebie."
Dużo się dzieje, jest kolor, jest i kontrast, rymowany tekst i zabawne
rysunki, są tasiemki, a jakże i na nich pełno robactwa wszelkiej
maści. Jest siła, jest moc, jest mega zabawa!
Edukacyjna to i mocno uzależniająca pozycja. Polecamy i przekładamy z rąk do rąk. Oby więcej takich interaktywno-cudeńkowych publikacji. Niby proste w formie, a jednak odkrywcze i dające do myślenia: A jak to?! A tak to!
I mówcie co chcecie, ale ja mam słabość do tych stworzonek rodem z carle'owskiej, głodem przymierającej dżdżownicy ;P Hah, miodzio!
"Od jednego do dziesięciu i z powrotem"
Tekst: Betty Ann Schwartz
Ilustracje: Susie Shakir
Przekład: Zuzanna Naczyńska
Wydanie pierwsze
Wyd. Egmont Polska Sp. z o.o.
Warszawa 2011
Po prostu rewelacja. To jest książka,którą muszę kupic sowjej córce.
OdpowiedzUsuńcudna, gdzie Ty to wyszperałaś:))
OdpowiedzUsuńSzukałam kiedyś pewnej książeczki w sklepie internetowym z jakimiś ciuszkami i na nią wpadłam przypadkiem. A że byłyśmy ze starszą na etapie nauki liczenia to zawitała do nas i zawładnęła naszymi serduszkami ;)
UsuńMamy ją :) Równie fajna jest druga z tej serii o kolorowym pociągu.
OdpowiedzUsuńMoja Majka jeszcze za mała, ale ja już mam na oku te książeczkę od dawna, bo tez przez przypadek na nią trafiłam w internecie :-)
OdpowiedzUsuńNie wiem ile ma Maja,ale moja mala G.niedlugo będzie miala dwa miesiące,a niemalże odkąd zaczęła oczka otwierać to na nią zerka.To zestawienie kontrastow powala i intryguje nawet takie maluszki ;) Nie bójmy sie pokazywać im takich książek od pierwszego dnia,a moze sie zainteresują i nas tym zaskocza?! ;)
UsuńLubie takie zaskakujące, inne książki :)
OdpowiedzUsuńMamy i uwielbiamy, chociaż mój synek jeszcze długo nie będzie liczył :) Pomysł genialny i naprawdę wyjątkowa książka. Mamy też drugą z tej serii, o kolorach. Obie stale w czytaniu :)
OdpowiedzUsuńMi ta o kolorach nie przypadła do gustu,ale kto wie,może kiedyś... ;)
Usuńno piękne znalezisko! :) pierwszy raz widzę taką :)
OdpowiedzUsuńWow...nic wiecej wydusic nie potrafię:)
OdpowiedzUsuń