piątek, 29 marca 2013

"Kurczę blade" Wanda Chotomska


Ostatnio, jak widzę, wszystko na głowie stanęło, nawet święta się na aury pozamieniały ;P Wielkanoc w Boże Narodzenie, Boże Narodzenie na Wielkanoc, Prima Aprilis w Lany Poniedziałek, a u mnie osobiście poprzestawiała spokojny żywot mój i reszty familii, pewna malutka istotka, powodująca notoryczne zawały maminego serca... To, że życie zaskakuje, to wiem już od dawna, ale że i natura sobie zaczęła przysłowiowe jaja robić, to coś zgoła dla mnie nowego.
Zatem i ja dziś na wesoło, za pośrednictwem Pani Wandy o jajach opowiem. A raczej o jednym dość osobliwym. I blady strach padł na wszystkich... ;))) Bo cóż to za jajo?!


"Kurczę blade" to kultowa książeczka w polsko-angielskim wydaniu. Całokartonowa, okraszona niezwykłymi ilustracjami Edwarda Lutczyna, a więc odpowiednia dla każdego wieku. Cenimy ją niezmiernie, za zabawny i niespotykany tekst (z jajem!Jej!), kapitalny format (pasuje do rączki dziecięcia, jak i dorosłego osobnika ), za wywoływane i niekontrolowane salwy śmiechu oraz absolutnie przednią zabawę. Posłuchajcie!

Kupił dziadek jajko w sklepie
I po brzuchu już się klepie.
Naszykował szklankę z cukrem:
- Kogel-mogel sobie utrę!

Nagle co to? Awantura!
Dziura w jajku! W jajku dziura!
A w tej dziurze - kurczę blade.
- Kurczę blade! - krzyknął dziadek.


Uwielbiam, gdy czytając (prawdę napisawszy, mówiąc już z pamięci ;P), wyprzedzam niekiedy przewracanie stron, a wtedy córa upomina mnie, że "jeszcze nie telaz, mamo!" i powstrzymuje mnie, łapiąc za rękę. Ubóstwiam wręcz, gdy stara się wyrecytować wiersz razem ze mną i gdy wykrzykuje radośnie: "Dziula w jajku! W jajku dziula!", chichocząc następnie jak opętana ;D
Ta książeczka, ten wiersz gwarantuje dobrą zabawę, ból mięśni śmiechowych twarzy (istnieją takowe naprawdę!) i okrężnych ust oraz wspaniałe samopoczucie przez najbliższe godziny. Nic tylko brać i dawkować w ilościach przekraczających dozwolone normy w te pochmurne dni, niezwiastujące bynajmniej ani wiosny ani zbliżających się świąt. Nomen omen związanych bardziej z kurczętami niż bałwanami ;)


A gdy już znudzicie się i zimą za oknem i polską wersją kurczęcia, możecie przerzucić się na tekst angielski i trenować rymy od nowa! W obu wersjach wiersz brzmi fantastycznie! Zatem zapraszam w wspólnego recytowania, a ja zmykam dalej robić jaja, znaczy pisanki. Nie... nie sama, mam tu dwóch (może i trzech nawet, wliczając w to głowę rodziny) wspaniałych pomocników ;) Wesołych zatem!!!


"Kurczę blade"
Tekst: Wanda Chotomska
Ilustracje: Edward Lutczyn
Wyd. Babaryba
2010.


5 komentarzy:

  1. Życie płata figla, ale notka jak najbardziej z humorem :) Lubimy to! Tzn. nie figle życiowe, ale takie podejście do sprawy. Kurujcie się! Oby szybko przyszła wiosna, zdrowie, a mamie oszczędziło się zawałów :P

    OdpowiedzUsuń
  2. No pogoda zaszalała wszędzie, w NL dziś rano spadł śnieg, już mi słów brakuje jak to widzę... No ale cóz. A Kurcze bladę jest świetne, widziałaś filmik w wykonaniu Ewki i dziadka (blog O tym, że), fantastyczny. Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam, filmik też widziałam.Ewa jest niezwykle medialną dziewczynką ;) A na pogodę to faktycznie słów brakuje...W Lany Poniedziałek zamiast wiader - rękawiczki,zamiast wody -śnieżki!

      Usuń
    2. no gdzie medialna, gdzie? ;)
      mam sentyment do tej książki :) z wielu powodów... Ewka, mimo że aktualnie preferuje dłuższe lektury, wciąż do niej z chęcią wraca :)

      Usuń
  3. Uwielbiam wszelkie nawiązania do jedzenia. Matko kochana, nie pamiętam już jak smakował kogel-mogel. Przywołałaś wspomnienia z dzieciństwa.
    A dzieła pana Lutczyna w książeczkach dla naszych pociech są równie udane, jak jego satyryczne rysunki.

    OdpowiedzUsuń