Dzieciowa biblia, daleka od poradnikowych
scenariuszy...
Jean Liedloff to autorka jednego z trzech
najbardziej znanych modeli wychowawczych XX w. (obok książki o
rozwoju i wychowaniu dr Spocka oraz metody "crying it
out"), a także jedna z prekursorek nurtu Rodzicielstwa
Bliskości. Jej koncepcja kontinuum to pisany sercem powrót do
korzeni, do prawdziwej natury, umożliwiający osiągnięcie
wewnętrznego katharsis i motywujący do większych wysiłków, do
poszukiwania własnych, oryginalnych i dopasowanych do nas oraz
naszego dziecka sposobów działania.
Liedloff przypomina,
zaznacza, upomina, wskazuje, podpowiada i niczego nie zakazuje.
Pozostawia nam wolną wolę i wybór, wyłącznie nasz. Brak tu
porad, czy jakichkolwiek metod postępowania. Jedyną wskazówką ma
być wyłącznie nasza intuicja, ta prawdziwa, a nie podyktowania
oceną innych ludzi. Amerykańska autorka na konkretnych przykładach
ukazuje jak rozwój technologii doprowadził nas na skraj życia z
wyłącznym patrzeniem w przyszłość, rozpamiętywaniem przeszłości
i zapominaniem o "tu i teraz", który wciąż odciąga nas
od tego, co nasze, ludzkie i naturalne.
Wyjeżdżając do
Wenezueli w poszukiwaniu diamentów znalazła coś o wiele
cenniejszego. Kilkumiesięczny pobyt u plemienia Yequana całkowicie
zmienił jej sposób patrzenia na ludzi i ich emocje, a światopogląd amerykanki
zaczął ewoluować i odsuwać się od nowoczesnych metod wychowania
pogrążonych w smutku, depresji (!) i z brakiem poczucia własnej
wartości dzieci. Po zapoznaniu się ze zwyczajami panującymi w
nowym miejscu, po wielogodzinnych, -dniowych, -miesięcznych
obserwacjach nie bez goryczy odkrywała, że wszystko czego nauczyła
się w cywilizowanym świecie na niewiele się zdaje w tworzeniu
koorelacji z innymi członkami plemienia. Odkryła na nowo sposób
umacniania więzi z drugim człowiekiem i z pewną dozą niepewności
podchodziła do wszechogarniającej ufności względem małych dzieci
pozostawionych "samych sobie", a tak naprawdę uczących
się świata na własną odpowiedzialność. Rażącą jest wskazana i wyjaśniona dogłębnie przez autorkę różnica w postrzeganiu świata przez dzieci pochodzące z plemienia, a dzieci z krajów wysoko rozwiniętych, które płaczą, potrzebują nieustającej pomocy najbliższych, a jako dorosłe już osoby korzystają nieustannie z usług
terapeutów.
Czemu ta książka wywołuje skrajne emocje i nie ma pośrednich do niej odniesień, jak tylko całkowite zaakceptowanie czy odrzucenie?! To dlatego, że autorka przeczy wszystkiemu, co
obecnie nazywa się wychowywaniem dzieci w krajach cywilizowanych. Urządzanie oddzielnych pokoików dla maleństw, oddzielne łóżeczko, mama i dziecko również oddzielnie. A jedyne czego tak naprawdę potrzebuje noworodek to ciepło mamy, jej ręce i jej bicie serca. Cywilizowane kraje i ich rozbudowane rynki są strasznie nastawione na zyski, nawet kosztem rodziców oraz ich biednych dzieci. Marketingowcy obecnie zewsząd wołają, że tylko ten i NASZ produkt ukoi płacz Twojego dziecka, tylko my jesteśmy w stanie spełnić jego potrzebę. Liedloff pokazuje jak daleko to wszystko zabrnęło (przypomnijmy były to lata 80. i te realia zostały opisane, jednak są one brutalnie wręcz aktualne, mimo że mechanizmy obecnie zostały o wiele bardziej rozwinięte) i w jakim stopniu odbiera to rodzicom możliwość sprawnego i w pełni świadomego decydowania o sobie oraz o dziecku.
Szczęśliwie pozycji, które otwierają oczy na wpływ rynku i sztuczne kreowanie popytu na istniejącą już podaż jest znacznie więcej...
Zdecydowanie jest to
jedna z tych pozycji, które powinny być rozdawane w szpitalach
kobietom zaraz po porodzie. Nie ma bardziej rzetelnej, naturalnej i
konstruktywnej wypowiedzi na temat macierzyństwa i ojcostwa niż ta
wygłoszona przez Jean Liedloff. Podsumowując, pozycja
naprawdę godna polecenia!
Jean Liedloff
w przekładzie Cezarego Urbińskiego
Wyd. Mamania
Kraków 2010
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz